Sławek Shuty - Blok, re-edycja 2019

Dziadoń

IV Piętro

Leszek K. nie miał szczęścia do kobiet, zarówno na ekranie jak tych rzeczywistych. Po raz pierwszy ożenił się przed dziewięcioma laty, gdy jeszcze studiował, z – jak to nazwał – głupoty. Małżeństwo okazało się niewypałem, przetrwało kilkanaście miesięcy. Po prostu nie rozumieli się, zwyczajna . Pamiątką po pierwszej żonie jest dziesięcioletni syn, na którego wychowanie sąd zobowiązał Leszka łożyć. Leszek, nie przeżywał boleśnie rozstania z byłą żoną, a będąc ponownie wolnym, starał się nadrobić zaległości towarzyskie, które w efekcie skończyły się niechcianą ciążą i drugim małżeństwem z rozsądku. Jak to mówią człowiek uczy się na błędach a potem jeszcze raz uczy się na błędach i tak bez końca. Póki co, nie miał źle – żona miła, nieszpetna, pracę ma, zarabia na siebie – choć w chwilach wolnych od występów na arenie domowego ogniska lubił porządnie, na sytuację, w jakiej się znalazł, ponarzekać.

Tymczasem Leszek nalał sobie kolejnego drinka i postanowił mimo wszystko na siłę podtrzymywać relację z przekazem. Dopiero około godziny dwunastej coś się wreszcie poruszyło. Leszek usadowił się wygodniej w fotelu, poluźnił pasek i czekał na najlepsze. Najlepsze przyszło, jak zwykle dopiero długiej po przerwie na reklamę.

Jednakże właśnie w tym momencie, gdy najlepsze trwało już i istniała szansa na coś jeszcze lepszego, w zamku drzwi wejściowych zachrobotał klucz. Kto to?

Leszek szybkim ruchem palca zmienił kanał, po czym z nieskrywaną niechęcią podniósł się z fotela, zapiął spodnie i poczłapał w kierunku drzwi. Na progu stanęła rozpromieniona żona z usypiającym na stojąco synem.

– No jesteśmy – powiedziała.

– Miałaś wrócił jutro rano – powitał ją bez entuzjazmu Leszek.

– Ale dzisiaj była okazja wrócić samochodem, nie chciałam tłuc się pociągiem przez całą Polskę, co nie jesteś zadowolony?

– Jestem, jestem – odpowiedział i poszedł oglądać telewizję – Oglądam telewizję – rzucił jej przez ramię.

– Coś ciekawego?

– Same ciekawe rzeczy.

Ziemniaki, śruta, pomyje, zielenina. Mleko z wnętrzności krowy. Cukier w normie. Ech.., po co przyjechała? Przyjechała i już zaczyna opowiadać, jak wspaniale było. Zagłusza mi odbiór. Leszek przełączył na wiadomości sportowe i usłyszał brzęk tłuczonego szkła.

– Coś ty tam znowu zrobiła? – zirytowany głośno zapytał – Co żeś znowu stłukła?, ledwoś przyjechała, a już coś nie tak.

Ale nikt nie odpowiedział. Po chwili padł strzał. Leszek poderwał się na równe nogi a serce stanęło mu w piersiach w poprzek. Dysząc ze strachu i nerwów szybkim krokiem udał się do pomieszczenia kuchennego.