Przykładasz oczy do szpary w parkanie. To, co przez nią widać, musi polegać na złudzeniu. W tej rozrzedzonej od upału aurze wiosennej przywidują się nieraz rzeczy odległe, zwierciedlone poprzez całe mile drgającego powietrza. A jednak głowa pęka ci od najsprzeczniejszych myśli.