To ty – rozpoznaje cię Guwernantka i wprowadza do obszernej sypialni. – Proszę, weź te klucze, dzięki nim możesz się stąd wydostać, a tymczasem rób to, po co tu przyszedłeś – mówi i znika w korytarzu.
Rozglądasz się po białym pokoju, w którym stoi czarny, lśniący fortepian. Gęstwiny tapet zjeżają się strachem, gdyż przez wielką szklaną ścianę, jakby przez szyby oranżerii, cała noc wiosenna się nachyla – blada i mżąca gwiazdami. Ćmy oblatują ściany dookoła i kończą swe loty nad lampą, która świeci przy oknie otwartym na ogród. Na rozsypanych na biurku papierach siadają pasikoniki i moskity. Czyżbyś trafił do dawnego pokoju Bianki? Czy to tutaj znajdziesz dowody, po które przyszedłeś? Nagle słyszysz narastający stukot końskich kopyt i zgrzyt kół na żwirowej drodze do willi. To pewnie wraca pan de V. ze swoją ponurą świtą.