Skąd to nieprzejednanie, rzecze majordomus, jakby do siebie. Zaczynasz mówić, stłumionym głosem, z zahamowanym ogniem. Kilkukrotnie wymawiasz z drżeniem imię Maksymiliana, wreszcie, dysząc ciężko:
– Decyzje pokażą mi – kończysz – czy pan dojrzał do zrozumienia nowego stanu rzeczy i czy pan gotów jest uznać go w czynach. Żądam faktów i jeszcze raz faktów!
Drżącą ręką starzec sięga po dzwonek. Zatrzymujesz go ruchem dłoni i z palcem na cynglu pistoletu wycofujesz się tyłem w stronę drzwi. Przy twoim wyjściu jakaś postać kobieca w białej sukni odskakuje od drzwi, spłoszona, jak gdyby podsłuchiwała, i oddala się w głąb mieszkania. Czy była to guwernantka Bianki?