Bestya Keff - Bestyja objazdowa

Zostałam zaproszona na spotkanie poetyckie, odbywało się pod Łodzią, w ośrodku rekreacyjnym. Może i mogłoby być miło, ale nie jest, bo pan, który prowadzi spotkanie nie jest ze mnie, i mojego, pożal się boże dzieła, zadowolony. Siedzimy w sporej sali, dość daleko od publiczności, na stylowych krzesłach.

Prowadzący, nie zważając na fakt, że publiczność przyszła tu nie dla niego raczej, walczy z Bestyją Keff, a to jest ze mną, za całokształt Utworu o Matce i Ojczyźnie z którego powodu tu jestem; za to, że używam ordynarnych słów w poezji, za to, że propaguję (moi?) brutalny stosunek do starszych ludzi, za to, że chciałabym zmieść Kościół i religię z powierzchni świata: - Podoba się pani Lennona Imagine, mówi prowadzący - tak? Podoba się pani, żeby nie było na świecie religii i granic, i nikt już nie zachowa swojej tradycji i tożsamości? Tak?

Mam ochotę powiedzieć, że tak!!! ale to byłoby moje prywatne tak, bez dalszych objaśnień nieczytelne, na które nie ma tu miejsca, więc siedzę, kopyta mi dyndają nad eleganckim parkietem, na obnażanych mimowolnie kłach resztki krwi i tylko dobywa się ze mnie powarkiwanie, ten zły charkot bestii, które widzą przed sobą krzyż lub kołek osinowy; oprócz tego przygryzłam sobie woreczek jadowy pod językiem i krzywię się okropnie, cierpiąc, że prowadzący, choć po polonistyce, nie zauważa faktu, że autorka, narratorka i bohaterka to - czasem - trzy różne byty, i muszę się wstydzić za wszystkie trzy.

Potem, kiedy jeszcze musimy ze sobą po-obcować na okoliczność jakichś formalności, prowadzący użala się Bestyi (et pourqua moi?!), że jego syn, który studiuje na uniwersytecie, nie może się nawet przyznać do tego, że jest wierzący, bo tam siły bestyjskie są w przewadze (gadaj zdrów!) i  zaraz na niego naskoczą: "A radio Maryja ci nie przeszkadza?" (więc są jeszcze przyzwoite bestyjki na świecie).

Poza tym, mówi prowadzący, jest tam teraz taka presja sodomicka, że dwie koleżanki córki muszą udawać parę lesbijek! On sam zakradł się kiedyś na spotkanie w łódzkiej Krytyce Politycznej, kiedy było spotkanie ze swachą babilońską Kazimierą, przyciągnął go zapach siarki i migdałów, i ta bezczelność o Jezu jej oczu czarnych bezdenna; a swacha powiada tam do diabląt: "Skoro jesteśmy tu między sobą, to powiedzmy sobie otwarcie, że kościół wszędzie się wpycha". A może nawet powiedziała "czarny" się wpycha, zastanowił się prowadzący, ale czarny to się wpycha do Sztokholmu, mówi - aż Bestyji zwoje mózgowe się rozpalają, zanim dojdzie do wniosku, że chodzi o czarnych. Obamę. O'bamę. O dzikusów.

*

W tramwaju którym jadę na dworzec jest kilka osób, ale ja się przyglądam młodemu facetowi, bo coś mi nie pasuje, ale co? Ciemnoblond, miła twarz, granatowa wełniana kurtka, dżinsy, szyja okręcona białym wełnianym szalikiem, rozmawia z dziewczyną w kolorowej kurtce, a kiedy wysiadam i staję koło słyszę, że mówią po angielsku, Szkoła Filmowa zapewne. A! - co nie psuje - za duże oczka w szaliku! w Polsce taki szalik nosiłaby tylko kobieta, dziergany, ozdobny. Dobrze, że jeszcze nikt mu tego szalika na jego pedalskim gardle nie zacisnął.

W Łodzi odwieczny dworzec do którego docieram przez zrytą tu i ówdzie bombami rozpadu ulicę Piotrkowską, ciemno zimno i głucho, jak mówi pieśń, drzwi dworca jeszcze się kołyszą od kopniaka żołdaka hitlerowskiego czy też radzieckiego, który je butem otwierał w 1939 lub w 45, ale czasu nie było naprawić, kto by się o te powsinogi martwił, mogą w domu siedzieć, tam lepsze drzwi mają, w hali porozlewane na podłodze piwo, krzesełka King Kong poobgryzał i wypluł bo paskudne w smaku, smród tłuszczu od frytek stoi jak szpadel wbity w zmarzniętą ziemię, Obiecaną.

Wreszcie już siedzę, pociąg rusza, ja rozkładam gazetę;

otóż biskupi na Święta wypowiadali się przeciwko in vitro i przeciwko feministkom, które je propagują i  popierają, jeden z biskupów rzekł, że:

to już nie prymitywny sen, to rzucanie uroków na całe masy społeczne, to narkoza powszechna. Twarze tych kobiet są spięte i powykrzywiane.

Cóż, muszę się też zgodzić patrząc na swoje odbicie w ciemnym oknie przedziału - są powykrzywiane twarze tych bestyji.

Wielkie monoteistyczne religie powstały w czasie wiosny patriarchatu, by tak rzec, chcę przez to powiedzieć, że patriarchat, kiedy powstawały był stosunkowo młody, i potrzebował kodyfikacji swoich zasad.

Judaizm, o ile wiemy w ogóle zaczął się kształtować na początku 2 tysiąclecia p.n.e., a reformy Jozjasza centralizujące kult w świątyni w Jerozolimie, to 7 wiek p.n.e.

Grecka religia okrzepła w podobnym czasie, uważa się że Iliada i Odyseja powstały około 725-680 p.n.e., i mniej więcej wtedy też ustaliła się instytucjonalnie religia Grecji. Buddyzm także powstał w 7 wieku p.n.e, wreszcie chrześcijaństwo w I wieku naszej ery i islam w 7 wieku.

• • •

Bożena Keff - urodzona w połowie XX wieku. Poetka, pisarka, eseistka, publicystka. Z wykształcenia polonistka i filozofka. Interdyscyplinarną pracę doktorską obroniła w Instytucie Badań Literackich PAN. Wykłada na Gender Studies na Uniwersytecie Warszawskim i innych uczelniach. Wydała: "Razem Osobno" (1986), "Sen o znaczeniu snów" (1994), "Nie jest gotowy" (2000), "Postać z cieniem" (2001), "Barykady. Kroniki obsesyjne" (2006), "Utwór o matce i ojczyźnie" (2008). Mieszka w Warszawie.

• • •

Książki Bożeny Keff w katalogu wydawniczym korporacji Ha!art:

Utwór o matce i ojczyźnie (2008)

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information