Sławek Shuty - Blok, re-edycja 2019

U.

Za chuj, nie pieniądze! Włócząc się pomiędzy kępami wyjących pijaków. Lepiej nie odpowiadać na zaczepki i wiązki. Pokaźny szlauf tych wszystkich potencjalnych niebezpiecznych scen syczy niby podrażniony wąż. Pięknych może w zapowiedziach - prawda, zawsze jakaś ukryta prawda o człowieku, lecz gorzkich w smaku. To czysty wstyd nie kupić w nocnym przynajmniej połówki. Gdy wydziarana podkurwiona kolejka słucha.. lecz pretendować każdy wszak może.

Kierując się do nocnego masz wrażenie jakbyś śledził rozjuszonego niedźwiedzia. Punkty gastronomiczne, sklepy, żłobki i szkoły. Dzieci nie muszą przekraczać ruchliwych ulic, a dorośli nie muszą pokonywać dużych odległości w celu załatwienia swych codziennych spraw. Osiedla peryferyjne. Wojownicze pieśni o klubach. Ogniska zapalne. Nisko przelatujące butelki. Plemiona świętują wygraną. Łowcy głów. Ryki najebanych muazezinów spinające gardłową muzykę kubatur. Metaliczne uderzenia nie domkniętych bram do śmietników.. tam tamy.. przetrwać.. nasłuch wyrwanych gestów.. pieprznych słów.. nieustanna penetracja szperaczem pobliskich krzaków i balkonów.

By wreszcie przedrzeć się przez chybotliwy szpaler tym, którym zabrakło. Dość duży procent stoi pod sklepem i wygląda słabszego sponsora. Indie królewskie z tłumem preparowanych kalek. Zepsutych od miarowego picia. Są nadzwyczaj grzeczni. Chara uprzejmości to ten eliksir sprawia. Uchylają rąbka tajemnicy. W slamsach dojrzewają szybciej dziewczyny.

O zacnych czasach i niecnych kobietach. O dzieciach, które się odsunęły i które posunął. O zadebeconym koncie. O pedofilach i co by im za karę zrobił. O tym, że brakuje na używki i że kiedyś był w sekcji.