Sławek Shuty - Blok, re-edycja 2019

Tańculowie

V Piętro

Pani Tańculowa weszła do domu, stękając przy tym i wzdychając, a mąż naćmagowany oglądał telewizor, tak że się od razu nie odzywał, żeby się nie zorientowała, bo ten spirytus do placka, to cały poszedł.. – wiesz spotkałam w sklepie Gądkową, ale udawała, że mnie nie widzi, taka była zajęta, to co ja mam jej się ukłonić, a daj mi spokój, wielka pani się znalazła.., a ty cały dzień przed tym telewizorem, jak ci się tak chce..?, zamiast gdzieś wyjść, popatrzeć, przewietrzyć się, to siedzisz cały dzień i oglądasz to pudło, nic nawet nie posprzątane, nic nie zrobione, obiad zjadłeś..?, a pewnie, a kto by ci podał, sam se nie weźmiesz, bo to za ciężko iść do kuchni i podgrzać sobie, oj co ja z tobą podżyję, taki Gucwa od rana chodzi, w sklepie był, wybierał coś.., on to potrafi.., żona to ma z niego pociechę, pójdzie, przyniesie, pozałatwia.., wszystko zrobi..

– cicho bądź, bo oglądam ważne wiadomości ze świata – zgasił wreszcie żonę pan Tańcula i wsłuchał się chciwie w informacyjny szum. A jak się zrobił głodny, przygrzał sobie kiszki i zjadł z chlebem posmarowanym margaryną, a potem włączył żonę, żeby pozmywała.

– Ale ten czas popierdala – mówi do niej na dzień dobry – Przed chwilą kronika, a już wiadomości.

– No – odparła pani Tańculowa, jak tylko zaczęła coś trybić – Czas nie pyta, nie stoi – dodała, a pan Tańcula ze wstrętem pomyślał, że żona mu się zepsuła i aż się wzdrygnął, że ona takie wulgarne słowa zna, bo takich słów wcześniej nie znała, ale nic nie powiedział, po co budzić licho jak śpi, nie?, a pani Tańculowa jak jej już zasilanie całkowicie wróciło, i czerwona kontrolka rozbłysła na dobre, wzięła siatki i sru, poszła, chociaż nie pora, na bazar coś kupić. Tak było.