Sławek Shuty - Blok, re-edycja 2019

Paruch

I Piętro

Na wieść, że Emilia wygrała, na Kalinowym w klatce zawrzało. Sąsiedzi powitali ją z mężem owacyjnie, łasi na jakieś kąski, jakie spaść pewnie mogą ze stołu. Od razu się zaprosili na niedzielę na obiad, i teście, i brat z bratową, szwagrowie z dziećmi. I dalej się wszyscy zastanawiać, co to oni z taką wygraną zrobią. Emilia nic nie mówiła, siedziała cichutko jak trusia, i patrzyła tylko, czy wędlina na stole jest, czy się pepsi nie skończyła i chleb, a zadowolona była z siebie jak nigdy i to się czuło. Życie miała nielekkie. Porody dwa ciężkie. Choroba wrzodowa ostatnio.

A teraz, wchodzi do sklepu, a pani sklepowa się do niech uśmiecha - Dzień dobry, co podać? - żartuje, pyta o zdrowie, nie ta sama pani sklepowa, a Emilia jej wszystko opowiada, co się działo w studiu, o zawodnikach i jak ją pan prowadzący z tłumu wyciągnął, że sama nie wiedziała, czy iść czy nie, i że nie była pewna, ale jej coś powiedziało. Bo pewnie, że oglądała wcześniej teleturnieje, ale nie takie gdzie się trzeba wykazać wiedzą, ale normalne, rozrywkowe, i nieraz, jak się okazywało, lepiej wybierała niż na ekranie. No ale co innego przecież, gdy się siedzi przed telewizorem i gada, a co innego w oświetlonym studio. No, przytakuje pani sprzedawczyni i ciastka gratis do siatki pcha, mrugając porozumiewawczo okiem. Życie gwiazdy ma swoje uroki!

I kota też czarnego z łatką pod szyją nazwała na pamiątkę miksera Mulinex. Biega maleńki po całym mieszkaniu i bawi się kłaczkami, taki głupiutki jeszcze. Mulinex! Mulinex! No chodź! Śliczny jesteś.