Państwo Korbielowie mają wszystko co potrzeba do życia. Dwudziestojedno calowy telewizor, kuchenkę mikrofalową, ładny samochód na chodzie, sprzęt głośno grający z kolumnami, video i kamerę, zaś na klatce schodowej są przyjaźni w obyciu. Nie są to jeszcze luksusy ale wszystko jest na dobrej drodze, żeby tak było. Pocieszają się jednakże myślą, że inni mają gorzej.
– Choćże tu na chwilę, to coś zobaczysz – woła męża żona na telewizję.
– Nie ide, bo jem – odpowiada i wsuwa dalej tłusty kawał boczku z musztardą, majonezem i keczukiem.
"(..) napastnik cały czas używał noża i terroryzował nim swoją ofiarę przeciągając umiejętnie ostrze, tak by nie pozostawić śladów, po skórze jej twarzy, szyi, pleców, ud (..)"
Hmn.., pan Korbiel wsunął do ust szczególnie soczysty kawałek pokarmu.
– Choćże bo pogoda jest – woła żona męża na pogodę.
– Oglądaj, to mi powiesz – "(..) wpierw wymusił na piętnastolatce stosunek analny (..)" przeskoczył parę linijek, żeby pominąć te jałowe opisy i szybciej co było na końcu "(..) dziewczyna ma świadomość, że nadchodzi śmierć (..)". No.., wytarł do czysta talerz kawałkiem chleba i pewnie z chęcią zjadłby jeszcze coś takiego fest ciężkostrawnego, ale musi uważać jest przecież po zawale.