Sławek Shuty - Blok, re-edycja 2019

XXX

III Piętro

Jurek i Magda nareszcie będą mieli dziecko! I dobrze! Bo sąsiadom ta sytuacja zdążyła już zbrzydnąć - wszystko w klatce działało bez zarzutu, ściany były czyste, winda nie zanieczyszczona, nikt nie zostawiał otwartego okna w zsypie. Z cudzymi dziećmi wiadomo, klatka wygląda zupełnie inaczej, zawsze przynajmniej coś nabazgrają, a i jest potem kogo za co opierdolić, bo na swojego głupio na klatce krzyknąć, jeszcze wszyscy wyjdą popatrzyć, co się dzieje, i zobaczą, i powiedzą, patrz: jak on na to dziecko krzyczy, co z niego za ojciec!, a potem jeszcze pewnie na dokładkę każą ze spółdzielni płacić za poniesione szkody.

To, że wszystkim ta sytuacja zdążyła zbrzydnąć, to raz, a dwa, jak to wygląda, że młode małżeństwo, przecież już ładne , nie ma przynajmniej jednego dziecka?, no jak to wygląda, powiedzcie mi?, że co, albo ona bezpłodna, albo on bezpłodny, no nie ma innego wyjścia, bo chyba, że są jacyś dziwni, no wiecie jacy.

Jurek też miał już dość tej zastałej sytuacji. Co za nuda! Co za bezruch! Przychodził z pracy i od razu, jeszcze nie zdejmując nawet butów, opieprzał żonę za to, że wycieraczka jest przekrzywiona, potem przechodził do tego, że ktoś czyli ona, bo kto inny, źle poukładał buty za drzwiami, następnie ganił jej dobór składników obiadowych, by wreszcie wykrzyczeć się, z tegoż powodu, że nalewa zbyt dużo płynu do mycia naczyń, a woda jest za ciepła! I tak w koło Macieja, codziennie! Do usranej, wyplujmy to słowo, śmierci.