Słowniczek surrealny. Rozmowa z Andrzejem Głowackim

Andrzej Głowacki / Piotr Marecki

D

laczego tradycyjny kształt książki kodeksowej przestał ci wystarczać? Czego mu brakuje?

Moje potrzeby jako czytelnika może ona jeszcze zaspokajać. Kreślę, rysuję, notuję i tak przenoszę to, co czytam, w wirtualną przestrzeń mojego mózgu. Ale młodym pokoleniom to nie wystarcza. One mają wstręt do tradycyjnej książki, wolą aplikacje. Próbuję więc nadać książce nową formę, uprzestrzennić ją. Pokazać, że każdy tekst może być bramą do innych światów. Zrobiliśmy na przykład aplikację Słowniczek surrealny. Grałem w nią z pięcioletnią dziewczynką. Miała mnóstwo satysfakcji. Przeczytała coś, bo na tym po polegało, i dogrywała całe własne teksty. Traktuję to jako formę pobudzenia kreatywności młodych ludzi, pokazania im, że nie muszą się jej wstydzić.

Powiedziałbyś, że poszerzasz w ten sposób medium książkowe (/platformę książkową)?

Tak, po to, żeby móc doświadczać książki w różny sposób. Cztery lata temu zrealizowaliśmy projekt jaskini wirtualnej dla młodzieży licealnej. To był przypadek. Młodzież zwiedzała uczelnię, a że siedziała i się nudziła, to powiedziałem: „Chodźcie, pokażę wam książkę”. „E, książka, nic ciekawego”. „Ale ja pokażę wam ją inaczej”. No i wchodzili po kolei do pomieszczenia, ich ciała zostały otoczone książką, zobaczyli, że są wewnątrz książki. Książka ich usidliła. Ponadto ruchami rąk mogli przesuwać poszczególne elementy. Później powtórzyłem to doświadczenie na Patchlabie w 2016 roku. Stajesz przed kinektem, czyli kamerką, obraz wyświetla ci się na telewizorze, a ty, ruchami rąk czy tańcząc, przechodzisz między rozdziałami, nawigujesz po książce. Podstawą była moja praca Od empatii do cyberprzestrzeni. To jest książka o projektowaniu, o designie, o komunikowaniu wizualnym. Tam właśnie pokazuję, jak ilustrować przestrzenią, jak łączyć sztukę czysto projektową ze światem literatury. To podsumowanie doświadczeń przeprowadzonych ze studentami z okresu pięciu–sześciu lat. Widać w niej, jak zmienia się świat młodego człowieka na przestrzeni krótkiego okresu.

Jaką rolę pełni tekst w utworach, które zaliczają się do archetyptur?

Tekst służy wywoływaniu emocji u odbiorcy albo pobudzaniu kreatywnego myślenia. Jest zbitkiem surrealnych słów, który ma spowodować coś więcej.

Jak powstaje taki tekst? Wykorzystujesz jakieś metody, np. pisanie automatyczne? Pytam o to, bo kilka razy odwołałeś się już w naszej rozmowie do dziedzictwa surrealizmu.

Interesuje mnie mieszanina nieświadomego i świadomego, snu i rzeczywistości, światów cyfrowego i analogowego. Często budzę się w nocy, siadam i piszę. Jedynie notuję to, co mam już w głowie, to, co samo do mnie przyszło. To podoba mi się najbardziej.

W Archetypturze słowa tekst pojawia się na papierze.

Tak, są tam jeszcze nawet jakieś sugestie i ciągi, wątki narracyjne.

Ale w Archetypturze czasu jest inaczej. Tekstu już nie ma.

Jest Malewicz, jest piksel, jest archetyp, jest symbol – reszta tworzy się później.

W jakiej roli występuje tekst w kolejnych projektach: Archetypturze magicznej rzeczywistości i Słowniczku surrealnym?

W tej pierwszej ma rolę całkowicie losową. Potrącasz sześciany i w zależności od tego, jak je potrząśniesz, dostajesz różny wynik w postaci tekstu. To losowy generator. Natomiast w Słowniczku obecne są hasła i moje wyjaśnienie tych haseł – co to czas, co to cień, co to jest nienawiść. Powinno się to czytać w kilka osób i konstruować nowe narracje.

Porozmawiajmy jeszcze o odbiorcy. Jaką rolę ma on do odegrania w twoich utworach?

Jeśli mówię „cień”, to każdy sięga po swój „cień”. Zaczyna o nim mówić. To jest surrealna zabawa. Każdy jest inaczej wychowany, każdy wyniósł inne wartości z domu, inne wartości od ojca, inne wartości od matki.

To bardzo demokratyczny model literatury. Coś podobnego w kinie robił Grzegorz Królikiewicz: pokazywał fragment obrazu, a resztę trzeba było sobie dopowiedzieć.

Wykaż się inicjatywą, nie bądź jedynie biernym czytaczem. Jeśli tego chcesz, to kup sobie bestseller, jakiś kryminał, przelecisz go szybko i tyle. Chodzi o to, żeby zainteresować się własnym rozwojem, własnym wzrastaniem, a jednocześnie o wywołanie empatii.

Cykl archetyptur służy poszerzaniu możliwości odbioru. Wykorzystujesz takie strategie, żeby odbiorca mógł używać twoich utworów. Jak ta idea kształtuje się na przestrzeni całej serii? Jak zaprojektowany jest odbiorca w poszczególnych częściach?

Druga część nie byłaby możliwa bez pierwszej, a trzecia bez drugiej. Seria archetyptur to rozwój od tradycyjności i konwencjonalności Archetyptury słowa, czyli losowości w nielosowości – tak bym to ujął – do losowości Archetyptury czasu. To, że powstały tapety, lampy i pościele, że można tę książkę ściągnąć, jest sprawą "losowości".  Czwarta (czyli Słowniczek) jest w pewnym sensie powrotem do pierwszej – mamy hasła, słowa, ale trzeba odkryć swoje lęki, wykorzystać swoją empatię.

 

Andrzej Głowacki będzie gościem Nocy Poezji 2018. 6 października 2018 odbędzie się premiera jego utworu Słowniczek surrealny

Więcej wydarzeniu

 

Cykl tekstów pod patronatem Krakowa Miasta Literatury UNESCO

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information