Ości, które nie stają w gardle

Sowiński / Trzeciak

Kilka tygodni temu ogłoszone zostały tegoroczne nominacje do Nagrody Literackiej Nike. Najbardziej poważnej i dostojnej nagrody dla polskich twórców literatury, ale zarazem nagrody wywołującej spore kontrowersje, zarówno ze względu na instytucję, która za nią stoi (Agora S.A.), jak też na coroczne nominacje, o których nierzadko mówi się, że bywają żartem znudzonych obradami jurorów. Niewątpliwie jednak Nagroda Nike ma znaczący głos w zarysowywaniu pola literackiego najnowszej polskiej literatury. Zainspirowani tą deklarowaną doniosłością nagrody, chcemy porozmawiać o tegorocznych nominacjach. W dwugłosie, z nadzieją, że sprowokuje on dyskusję o tych tekstach literackich, które wybrane zostały jako najistotniejsze w najnowszej polskiej literaturze. A sądząc po rozpiętości proponowanych do uhonorowania publikacji, jest o czym dyskutować.

• • •

Michał Sowiński / Katarzyna Trzeciak – Komu sprzyja bogini zwycięstwa? Rozmowy o nominacjach do Nike 2014 – spis rozmów

• • •

 

Ości, które nie stają w gardle

 

To już ostatnia z rozmów o książkach nominowanych do Nike. Poznaliśmy już zwycięzcę tegorocznej edycji. Niestety, nie udało się nam porozmawiać o wszystkich książkach. W niektórych przypadkach brakowało nam czasu, w innych weny. O pewnych książkach (Przyjdzie Mordor i nas zje, Wiele demonów) pisaliśmy już gdzie indziej i nie chcieliśmy się powtarzać. W jeszcze innych przypadkach książka była już przegadana przez ludzi dużo mądrzejszych i bardziej błyskotliwych od nas i kolejna rozmowa nie miała sensu. Niemniej, prezentujemy Państwu ostatni tekst – o Ościach Karpowicza (pragniemy tylko dodać, że rozmowa prowadzona była jeszcze przed wybuchem afery na linii autor–Dunin, ale w tej chwili pewne jej fragmenty mogą zyskać dodatkowe, bardziej plotkarskie znaczenie).

Przedostatnia powieść Ignacego Karpowicza – Ości(niedawno ukazała się Sońka) – decyzją jury Nagrody znalazła się w finałowej siódemce. Objętościowo z pewnością największa z nominowanych dzieł – autor już od jakiegoś czasu konsekwentnie realizuje swój plan reaktywowania „wielkiej powieści obyczajowej”. Pytanie, z jakim skutkiem – czy faktycznie Karpowiczowi wychodzi ta ironiczna gra z konwencją gatunku? I pytanie jeszcze jedno, być może nawet istotniejsze – czy nudna powieść, której nieinteresująca fabuła dość szybko wzbudza zmęczenie lekturą, jest możliwa do obronienia poprzez tę do znudzenia powtarzaną kliszę recenzencką? Czy tak chcemy właśnie grać z tą nieszczęsną konwencją?

Katarzyna Trzeciak: Komu Ości stają w gardle? W jednym z wywiadów Karpowicz stwierdził, że świat przestaje być światem stworzonym przez „białego mężczyznę z wąsem”. Oczywiście, dość łatwo zrozumieć, jaki model rzeczywistości i relacji nią rządzących ucieleśnia ta figura. Czy zatem książka Karpowicza ma być (k)ością niezgody między tradycyjnym, patriarchalnym, betonowym społeczeństwem a postępowymi, wielkomiejskimi przedstawicielami świadomie reorganizującej się klasy średniej?

Michał Sowiński: Ości nie mają żadnego subwersywnego potencjału, bo to tak naprawdę bardzo konserwatywna i zachowawcza powieść (podobnie zresztą jak poprzednie powieści Karpowicza). To książka napisana przez przedstawiciela wielkomiejskiej klasy średniej dla jemu podobnych – wykształconych, względnie zamożnych, słowem, dla tych, dla których pewien „zachodni” model tolerancji i otwartości jest już zupełnie oczywisty. To bardzo mieszczańska wizja świata, tylko że mieszczaństwa zaimportowanego do Polski, jeszcze będącego w mniejszości. Ale nie zmienia to faktu, że zaprojektowany odbiorca tej powieści dokładnie pokrywa się z faktycznym – nie ma tu żadnego zgrzytu, wszystko przebiega gładko i dlatego jest takie nudne, zupełnie jak w polskich serialach nowej generacji.

KT: No i tej nudy, polegającej na doskonałej przyległości intencji autora i odbiorcy, Karpowicz jest świadomy. Sam mówił przecież, że Ości przeczytają ci, którzy świadopoglądowo zgadzają się z autorem, bo tylko tacy będą w stanie go zrozumieć. To fajne i przyjemne, bo świat skomplikowanych relacji rodzinnych i towarzyskich, którym nie są potrzebne żadne regulacje czy normy, trafi na podatny grunt zrozumienia.

MS: W polskiej kulturze jest w ogóle problem z wciągnięciem literatury do jakiejkolwiek dyskusji politycznej czy światopoglądowej. Najlepszym przykładem są wszystkie debaty wokół kwestii genderowych – żadne prawicowe medium, nawet w otchłaniach Internetu, nie zająknęło się np. o powieściach Chutnik czy Witkowskiego. A Karpowicz świadomie jeszcze bardziej alienuje literaturę, odsuwając ją na boczny tor.

KT: Bo chce równocześnie stworzyć fikcję zaczepioną na pewnej rzeczywistości (sam sporo mówił o powiązaniu swoich bohaterów ze środowiskiem Krytyki Politycznej), a przy tym wycofać się w dość asekurancki model rozmontowania rodzinnej sagi, wplatając do niej cytaty czy ironiczne metakomentarze, rzekomo dekonspirujące status całego tego świata. Ale być może jest tu pewien interesujący element, związany właśnie z tą językowością historii w Ościach. Przemysław Czapliński zwrócił uwagę, że bohaterowie często uciekają od języka jako narzędzia nazywania i rozpoznawania poszczególnych relacji, które się między nimi nawiązują. To umożliwia im wygodną tolerancję, jak wtedy, gdy Maria, żona Kuana (okazjonalnego drag queen), nie nazywa romansu męża z Norbertem zdradą, bo zdrada byłaby wówczas, gdyby Norbert spotykał się z kobietą. To ważny moment, bo zwraca uwagę na ten poziom asekuranckiego zachowania ludzi, uwikłanych w dość skomplikowane związki, który pozwala im na funkcjonowanie nawet w takich układach, które na pierwszy rzut oka są dla nich problematyczne. W tym sensie Ościpokazywałyby, że to, co być może często opatrywane jest wielkimi pojęciami „emancypacji” czy „tolerancji”, w istocie jest po prostu rodzajem psychicznej wygody.

MS: No zgoda, ale nie zmarnowany potencjał (choć może to za duże słowo) subwersywny tej powieści mi najbardziej przeszkadza. To raczej temat poboczny. To, co mnie najbardziej zirytowało, to nijakość literacka. Karpowicz uparcie pisze powieści, albo, jak lubią powtarzać krytycy, uprawia ironiczną grę z konwencją. Jego fabuły w zamierzeniu (jak mi się wydaje) miały mieć formę postmodernistycznych pastiszów z „wydobytym” procesem twórczym, ale wyszło coś innego – raczej typowy polski „snuj”, znany aż za dobrze np. z wielu polskich filmów „artystycznych”. Te historie zaczynają się w jakimś nieokreślonym punkcie, ciągną się przez wiele stron i mogłyby się ciągnąć jeszcze dużo dłużej, gdyby autor nie był ograniczony możliwościami wydawniczymi. Niewiele się w nich dzieje, pojawiają się kolejne postaci, które można odróżnić od siebie tylko dlatego, że każda z nich ma jakąś cechę dystynktywną (np. oryginalne hobby) – jeśli to miał być eksperyment z formą powieściową, to trzeba przyznać, że jest on bardzo „oryginalny”.

KT: I nieskuteczny, jeśli by mówić o Ościachjako o eksperymencie formalnym. Szkoda jednak, że ta powieść niweluje to wszystko, co w niej najciekawsze, swoją nijakością fabularną i rozwlekłością. To mogłaby być interesująca historia o rodzinie, ale ja mam wrażenie, że Karpowicz trochę za bardzo przywiązał się do formuły towarzyskiego donosu.

MS: Dla mnie powieść ta przypomina nieco sytuację w 4. czy 5. sezonie serialu, gdy scenarzyści nie mają już świeżych pomysłów, więc wprowadzają coraz to większe udziwnienia i budują relacje między kolejnymi postaciami z drugiego planu. Cały pomysł na tę powieść wygląda trochę tak, że tworzy się galerię kilkunastu bohaterów – każdy z nich jest „wdzięcznym dziwakiem” – wrzuca się ich do jednego wora i potrząsa. Mnie to nie przekonuje. Dla mnie to literatura laboratoryjna (w złym sensie tego słowa) – wszystko jest przejrzyste i sterylne, a przez to zbyt wykoncypowane i sztuczne.

KT: Metafora serialu jest tu bardzo na miejscu. Jacek Dukaj kiedyś powiedział, choć dziś jest to już stwierdzenie coraz bardziej oczywiste, że współcześnie istnieje istotny związek między serialami i powieściami. Seriale, szczególnie te amerykańskie, zaczynają przejmować funkcję, które kiedyś zarezerwowane były dla powieści – np. kreowanie rozbudowanego świata przedstawionego, wielowątkowej i wielopostaciowej fabuły, która, przynajmniej w założeniu, pretenduje do wyczerpującego opisu jakiegoś wycinka rzeczywistości. Mówiąc w dużym skrócie – seriale przejmują nie tylko funkcję rozrywkową powieści, ale także epistemologiczną. Ale to jest sprzężenie dwustronne – seriale strukturyzują także dzisiejsze powieści oraz nasz sposób percypowania rzeczywistości.

MS: Tak, tylko że w przypadku Karpowicza ma się wrażenie, że to wszystko jest trochę „za bardzo”. Naprawdę rzadko kiedy przeszkadza mi poprawność polityczna (jestem jej wielkim fanem!) – w tym przypadku jednak miałem wrażenie przesytu – mamy tu całą galerię wykluczonych (ale oczywiście tych już w pełni akceptowalnych we współczesnym nowomieszczańskim uniwersum) – łączy ich to, że są bogaci i znudzeni życiem (i chyba sobą nawzajem).

KT: I – jak się wydaje – to właśnie znudzenie jest siłą, która motywuje zawiązywanie się towarzysko-rodzinnych relacji, które łatwo moglibyśmy uznać za postępowe i niekonwencjonalne. W istocie to, co jest tu kojarzone z brakiem światopoglądowych i społecznych ograniczeń, wyrasta z bardzo zachowawczej troski o własne dobre samopoczucie. Dlatego pewnie hipokryzja, o której także wspominał Czapliński, jest tak istotnym spoiwem całej tej opowieści. I warto wyeksponować tę właściwość Ości– tendencję do demaskowania fundamentów wszystkich tych wart-ości, które uznajemy za niezbędne dla możliwości nawiązywania relacji. Ale wciąż pozostaje demaskacja dostępna już zdemaskowanym, tj. świadomym tego mechanizmu. I właściwie chyba tego najbardziej można żałować – że Karpowiczowi nie udało się napisać powieści, która mogłaby komukolwiek zrobić jakąś światopoglądową krzywdę. OściKarpowicza są bowiem wyjątkowo miękkie dla podniebienia i łatwo przełykane.

• • •

Michał Sowiński (1987) – absolwent Filologii polskiej (UJ), obecnie doktorant (WPUJ). W Ha!arcie zajmuje się różnymi rzeczami. Myśli o sobie jako o literaturoznawcy (miłośnik prozy), czasem para się krytyką literacką. Dyrektor programowy Festiwalu im. Jana Błońskiego.

Katarzyna Trzeciak – doktorantka na Wydziale Polonistyki UJ. Przygotowuje pracę doktorską o związkach literatury i rzeźby. Autorka książki Figury pożądania, figury pisania w wybranych nowelach Stefana Grabińskiego. Mieszka w Krakowie.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information