"W maju objechałem całą Polskę, miałem 24 spotkania autorskie. Ludzie na tak zwanej prowincji reagują na nią bardzo emocjonalnie. Po spotkaniu w jednej z bibliotek pani dyrektor musiała mnie wyprowadzić bocznym wyjściem, bo panie w moherowych beretach chciały mnie zlinczować. (...) Zarzucono mi, że mieszam porządki - boski i państwowy."
Piotr Marecki: Większość czytelników może pomyśleć, że Jezus na prezydenta! to literatura szybkiej reakcji na ostatnie wydarzenia w Polsce. W rzeczywistości to projekt dość stary, a w jego początkach maczał palce podobno David Lynch.
"BLOK to zbiór tekstów poddanych recyklingowi, pochodzą ze zbiorów "Nowy Wspaniały Smak", częściowo z "Cukru w normie" oraz z noweli "Bełkot". Ponadto BLOK ma strukturę zbioru opowiadań powiązanych tematycznie. Nie kieruje nim jeden fabularny porządek. BLOK to raczej eksperyment, zabawa."
"Moja postawa wynika być może z tego, że sam niezbyt często czytam wywiady i dość rzadko chodzę na spotkania z autorami, bo one mnie po prostu nudzą. Ja nie chcę, żeby mi ktoś wyjaśniał, podpowiadał. Czytam - i albo to do mnie przemawia, albo nie. Autor niczego nie musi mi mówić, wystarczy, że zrobi to w odpowiedni sposób, tworząc swoje dzieła."
"O emogimnazjalistach szkoda gadać, to jakaś wpadka dziennikarzy "Przekroju", manifestu nie ma, co najwyżej antymanifest, to by się zgadzało. Jak ktoś porównuje mnie z Masłowską, to ma nieco wąskie horyzonty. Porównanie z racji wieku i płci to trochę za mało. Świadczy tylko o dużym zapotrzebowaniu na dobre wczesne debiuty czy dziewczyńskie debiuty w Polsce (...)"
"Zawsze lepiej coś robić, niż nie robić. Jeśli ma się pojechać w góry i pić piwo, leżeć w trawie, czekać do wieczora, żeby się jeszcze więcej napić, to naprawdę lepiej zrobić coś fajnego, bo a nuż będzie to miało ręce i nogi. Taki film pokażesz potem na jakimś festiwalu w miejscu, do którego normalnie wcale nie miałbyś okazji pojechać, na przykład w Koninie."
"Powtórzę raz jeszcze: konsekwencją działania silnego tabu polityczności, wspólnotowej pracy pisarskiej i eksperymentalnego podejścia do pisania jest niedowład języka literackiego. Ten zakaz był łamany w przeszłości, ale ciągle powraca, a w naszej kulturze jest wyjątkowo silny."
"Moje plany rzadko kiedy sięgają dalej niż tydzień w przód. Zresztą bliżej mi do wizualnych form wypowiedzi. Nie czuję, żeby język literacki mi wystarczał. W porównaniu z malowaniem czy robieniem zdjęć, które daje mi dużo satysfakcji jeszcze w działaniu, pisanie mnie bardziej męczy. Przyjemność pojawia się wtedy, kiedy wiem, że napisałam dobry kawałek, czyli już po fakcie."
"Oka-leczenie czyli o tym, jak literatura przemieniła się w liberaturę" - rozmowa z duetem Zenkasi w "Mrówkojadzie"
"Kiedy pisałem pierwszy tekst o liberaturze, byłem pełen wiary w słuszność głoszonych tam prawd, przekonany o niezbitych dowodach dla swoich racji. Może dlatego tamten tekst odegrał z czasem rolę manifestu nowego gatunku literackiego. Nie jestem jednak pewien, czy teraz bym się na coś takiego poważył. Byłem dziesięć lat młodszy, co nie jest bez znaczenia."