"Liberatura to jest to! Cudowny pomysł na kreatywne podejście do pisania jako tworzenia w szerszym kontekście. Liberatura to fenomenalne określenie na ten rodzaj książki, który jest dziełem sztuki, integralną całością formy i treści, gdzie często jedna wynika z drugiej, przeplatają się ich znaczenia i stają się nierozerwalne."
"Jest parę idei wokół których krążymy. Są to: zaszumienie, gra językowa, zacieranie granic, wykorzystanie komputera na zasadach wykraczających poza tekst literacki nurtu głównego. Dezautomatyzacja przyzwyczajeń, wiersz losowy, wiersz poprzez algorytm, poszerzenie środków artystycznych, połączenia z obrazowością plastyczną (...) itd."
"Idealna sytuacja dla liberatury to jest świat, w którym odbiorca, dystrybutor, wydawca, drukarz są otwarci na nowe konwencje. Nie poddają się aktualnemu systemowi, dogmatom edytorskim czy literackim. Utwór taki jak B.S. Johnsona, który ma formę luźnych kart włożonych do pudełka, jest dla nich książką."
"Na pewno wkurza mnie to, że w polskim kinie nie robi się filmów, które zmuszają do dyskusji. One przebiegają przez kina, niektóre są nawet bardzo dobre, otrzymują nawet nagrody, jednak poruszane przez nich problemy jakoś specjalnie nas nie dotyczą. Trudno się w taką czy inną tematykę zagłębić i o niej rozmawiać."
My swoją inicjatywę nazwaliśmy Restart, odwołujemy się do działającej w dwudziestoleciu międzywojennym Spółdzielni Start (...) Literatura to jest pierwszy krok. Chcielibyśmy, żeby kino otworzyło się na to, co poza kinem. Sami filmowcy, podczas naszego restartowego spotkania we wrześniu w Warszawie w Tarabuku, mówili, że są tacy… niepokalanie poczęci.
"Zawsze jako dziecko chciałam ładnie rysować, tworzyć obrazy. Zawsze też zazdrościłam filmowcom, ale słabo mi to wychodziło. A z nożyczkami i fotografiami z gazet dało się to pragnienie jakoś zrealizować. Teraz mam w domu cały warsztat do kolaży. Ale nie jest to żaden ersatz, coś za coś, traktuję to po prostu jako sposób pisania."
"Nasza liberatura jest i nie jest podobna do tego, co było wcześniej. Ale w przypadku książki z kolażami w pudełku Herty Müller "Strażnik bierze swój grzebień", którą właśnie wydajemy w serii, karty, choć niezszyte, są ponumerowane, więc analogia z manuskryptem byłaby tu zasadna.
Mistrz obserwacji, czyli krakowskie „koci koci łapci” [fragment książki "Każdy inny. Wspomnienia o Jasiu Stoberskim"]
Wywiad z Adamem Macedońskim
Poznałem Stoberskiego jesienią 1959 roku, ale wzrokowo zapamiętałem go już wcześniej, kiedy tutaj na rogu, przy Drobnerówce, jeszcze wtedy istniejącym pięknym, drewnianym pawilonie, sprzedawał obwarzanki.
"W oficynie Ha!art, która książkę wydała, już od paru lat staramy się stworzyć swoisty antykanon polskich pisarzy, zepchniętych na margines, albo wręcz w ogóle nieistniejących w obiegu, a mogących - naszym zdaniem - oddziaływać na współczesną kulturę, zmienić obowiązujący powszechnie obraz polskiej literatury."