Światy Azji: o 10. Festiwalu Filmowym Pięć Smaków

Bartosz Marzec

Na festiwalowej mapie Polski jest zaledwie kilka wydarzeń, które niosą świeżość reżyserskiej wizji, nowatorską formę i kontekst kulturowy rzadko prezentowany na ekranach naszych kin; wydarzeń, dzięki którym doświadczeni widzowie mogą zweryfikować pogłoski o śmierci X Muzy. Jedną z takich imprez jest Festiwal Filmowy Pięć Smaków, którego dziesiąta edycja odbyła się tradycyjnie w warszawskim Kinie Muranów (tym razem także w dwóch zupełnie nowych salach) oraz w oddalonej o dwie stacje metra Kinotece.

 

Planeta Sono

 

Powiedzmy to wprost: kasandryczną wizję końca kina można śmiało odłożyć w nieokreśloną przyszłość, właściwie ad Kalendas Graecas. A to za sprawą niebywale oryginalnej twórczości Siona Sono – reżysera, scenarzysty, poety, performera i malarza; autora wymykającego się wszelkim kwalifikacjom. Jagoda Murczyńska, redaktorka tomu Cicha eksplozja. Nowe kino Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej oraz jedna z organizatorek festiwalu, opisała twórczość Sono następująco: „Wielbiciel Osamu Tezuki i Nagisy Oshimy, zgryźliwy psychoanalityk japońskiego społeczeństwa i pełen czułości poeta, żywiołowy eksperymentator i precyzyjny pracoholik – Sono jest twórcą, który jak żywe srebro wymyka się z rąk producentom, komentatorom i krytykom”.

 

 

W programie Pięciu Smaków znalazło się sześć filmów Japończyka i dokument poświęcony jego twórczości (Sion Sono mówi, jak jest Araty Oshimy). Zaprezentowano wczesne dokonania artysty: krótki metraż Jestem Sion Sono! (1983) i pełnometrażowy debiut Scena życia (1986). Obie produkcje miały zerowy budżet; należały do popularnego w latach 80. w Japonii nurtu jishu eiga, filmów kręconych domowym sprzętem, często przy udziale nieprofesjonalnych autorów. Obrazy te dziś mogą wydawać się nieco chaotyczne, nie sposób jednak odmówić im świeżości, młodzieńczego entuzjazmu czy rewolucyjnej pewności siebie.

W programie nie zabrakło także nowszych filmów Sono. Pokazano Miłość obnażoną (2009), produkcję dość zachowawczą pod względem formalnym (jak na wyśrubowane standardy Sono), aczkolwiek bardzo ciekawą ze względu na bezpardonową polemikę z kinem samego YasujirōOzu i innymi japońskimi apologetami rodziny. Za rewelację natomiast należy uznać Miłosne piekło (2011), obraz, w którym reżyser popisuje się umiejętnością łączenia gatunków oraz groteskowym, surrealistycznym poczuciem humoru. Warto zauważyć, że oba filmy z miłością w tytule są zaliczane do tzw. trylogii nienawiści (środkową część cyklu stanowi Cold Fish z 2010 roku).

Trudno nie wspomnieć także o najnowszych dokonaniach Sono, czyli Gwieździe szeptów (2015) i Antyporno (2016). Być może w zestawieniu tych właśnie filmów najwyraźniej widać wszechstronność japońskiego twórcy. Gwiazda szeptów to wyciszone, melancholijne science-fiction; zrealizowane w czerni i bieli, rozgrywane w nieśpiesznym tempie, stworzone do refleksji nad skutkami katastrofy w Fukushimie. Tu warto zwrócić uwagę na performance grupy Tokyo Gagaga założonej przez Sono, polegający na ukryciu pomnika słynnego psa Hachikō, symbolu wierności i cierpliwości, a następnie umieszczaniu jego atrapy przed domami ludzi, którzy wciąż nie mogą wrócić do swoich domów po tragedii, jaka wydarzyła się w Fukushimie (wątek Hachikōpojawia się zresztą w Gwieździe szeptów). W zupełnie innym stylu zrealizowane zostało Antyporno, film dynamiczny, pełen żywych, kontrastujących kolorów, igrający z gatunkowymi przyzwyczajeniami widza, wreszcie – feministyczny manifest, w przewrotny sposób opowiadający historię młodej aktorki. Antyporno na razie zamyka dorobek twórczy Siona Sono, artysty jedynego w swoim rodzaju.

 

Nowe Kino Azji

 

Pierwsza edycja Pięciu Smaków odbyła się w 2007 roku pod nazwą Przegląd Filmów Wietnamskich „Kino w Pięciu Smakach”. W następnych latach program wydarzenia poszerzał się o produkcje z kolejnych regionów Azji. Dziś Festiwal Filmowy Pięć Smaków systematycznie przybliża klasyczne już tytuły, a w sekcji Nowe Kino Azji prezentuje bogaty przekrój nowych dokonań azjatyckich twórców. Spełnia przy tym ważną rolę społeczną, dowodząc, że przekonanie o jednolitości kulturowej Azji opiera się na stereotypie, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. W tym roku w ramach Nowego Kina Azji zaprezentowano jedenaście filmów rozgrywających się w tak różnych kontekstach jak wielkomiejski Hongkong (Dziesięć lat), świat tajskich fabryk (Droga do Mandalay) czy nowoczesne Kuala Lumpur (Przemiana).

Nowe Kino Azji jest sekcją konkursową. Zwycięzcę wyłania People's Jury, złożone z fanów kina wyłonionych w przeprowadzonej wcześniej rekrutacji. Powołanie takiej „instytucji” świadczy o partnerskim stosunku organizatorów do widzów – tym bardziej że w tym roku werdykt jurorów wiązał się z nagrodą finansową (2500 euro, ufundowane przez dyrektorkę Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej).

People's Jury uhonorowało Dziecko apokalipsy filipińskiego reżysera Maria Cornejo. Film opowiada o grupie znajomych o bardzo różnych charakterach, którzy muszą wrócić do dawnych, ciągle nierozwiązanych spraw. Niestety, oglądając Dziecko apokalipsy łatwo odnieść wrażenie powierzchownego potraktowania problemu kolonialnej przeszłości Filipin, tym bardziej że zdjęcia słonecznego wybrzeża, gdzie rozgrywa się akcja, przypominają raczej katalog turystyczny lub fotki z Instagrama, zamiast prowokować do poważnej refleksji.

 

 

Werdykt budzi kontrowersje, zwłaszcza że w konkursie znalazły się tytuły zdecydowanie bardziej wartościowe – choćby wyróżniona przez People's Jury Zwyczajna rodzina Eduarda Roya Jr. Obraz Filipińczyka może przypominać europejski nowy realizm społeczny: reżyser podejmuje temat zakochanych nastolatków, próbujących wspólnie przetrwać na ulicach wielkiego miasta, a kamera „z ręki”, dynamiczny montaż i przekonujący aktorzy bardzo silnie angażują widza w świat przedstawiony.

Nagrodę Jury NETPAC, międzynarodowej organizacji, której celem jest promocja kina azjatyckiego, otrzymał Tharlo. Tytułowy bohater filmu Pema Tsadena pracuje jako pasterz. Pewnego dnia wyrusza do pobliskiego miasteczka, żeby wykonać zdjęcie do dowodu osobistego. Na miejscu poznaje atrakcyjną fryzjerkę, pod wpływem której decyduje się porzucić swoje samotnicze życie. Symbolicznym wyrazem tego postanowienia jest poruszająca scena ścinania włosów głównego bohatera. Reżyser demitologizuje swój ojczysty Tybet, postrzegany na Zachodzie jako miejsce duchowych pielgrzymek. Czerpie przy tym z nurtu slow cinema: korzysta z długich, statycznych ujęć i starannie skomponowanych kadrów (w których można odnaleźć nawiązania do irańskiej nowej fali czy kina Andrieja Tarkowskiego). I wreszcie: opowiada druzgocącą historię o utracie nadziei – tej ostatniej. W moim odczuciu to właśnie Tharlo był najlepszym filmem tegorocznego konkursu Nowe Kino Azji.

 

Pocztówki z Korei Północnej

 

Poza retrospektywą Sono i sekcją Nowe Kino Azji szczególnie atrakcyjnym punktem programu Pięciu Smaków był przegląd kinematografii Korei Północnej, bodaj najbardziej tajemniczej kinematografii na całym globie. Ten raczej niechlubny tytuł jest oczywiście efektem sytuacji politycznej w kraju rządzonym przez Kima Dzong Una. Hermetyczny, wsobny, opanowany przez rygorystyczną cenzurę a zarazem zupełnie nieobliczalny reżim z jednej strony przeraża agresywną retoryką i zapowiedziami konstrukcji bomby jądrowej, z drugiej natomiast śmieszy swoją nieudolnością. Widać ją na wielu płaszczyznach: od propagandowej – co ostatnio obnażył dokument Pod opieką wiecznego słońca; przez polityczną – od Korei Północnej odwróciły się nawet Chiny; aż po technologiczną – na granicy rozciągającej się wzdłuż 38. równoleżnika rozstawiono gigantyczne głośniki, przez które nadawane są treści propagandowe; skuteczne okazały się jednak tylko te skierowane z Południa. W kontekście technologicznych braków Północy można jeszcze dodać, że – poza Towarzyszką Kim w przestworzach – filmy prezentowane na Pięciu Smakach dotarły do Warszawy na zwykle nieużywanych już w naszych kinach kasetach Betacam (choć z drugiej strony trzeba zauważyć, że hakerzy z Korei Północnej uchodzą za jednych z najbardziej sprawnych na świecie).

Okrutną groteskowość „monarchii” komunistycznej rodu Kimów być może najlepiej wyraża trwający od 1955 roku proceder porywania ludzi. Tak opisuje go Rafał Tomański, dziennikarz, autor wydanej niedawno książki Piekło – Niebo. Zrozumieć Koreę:

 

Korea Północna dokonywała porwań obywateli państw sąsiednich i dalekich. Bez wyraźnego klucza i schematu. […] W latach 70. i 80. XX wieku porwano około setki Japończyków, pięciuset Koreańczyków z Południa, a także wielu Tajów, a nawet Europejczyków. Stali się oni «materiałem źródłowym» na potrzeby kształcenia szpiegów: agenci wywiadu północnokoreańskiego mieli się od nich uczyć, jak być Japończykiem, Chińczykiem, Francuzem czy Holendrem. Ludzkie zoo systematycznie powiększało stan posiadania.

 

Notabene premier Japonii Shinzō Abe nie pojawia się publicznie bez przypiętego do marynarki niewielkiego znaczka – małej niebieskiej flagi, oznaczającej Morze Wschodnie, który ma symbolizować pamięć o japońskich ofiarach polityki Pjongjangu.

 

 

Jedno z najgłośniejszych porwań miało miejsce w 1978 roku. Wtedy to w Hongkongu uprowadzono cenioną parę południowokoreańskich filmowców: reżysera Shina Sang-oka i aktorkę Choi Eun-hee. Po procesie reedukacji Shin został zmuszony do pracy na rzecz reżimu Kima Dzong Ila. Ojciec obecnego dyktatora zachwycał się bowiem amerykańskim kinem akcji i zapragnął przeszczepić wzorce wypracowane przez „imperialistów” na grunt Korei Północnej. Uprowadzona para południowokoreańskich twórców spędziła w państwie Kimów osiem lat. Udało im się zbiec dopiero w czasie festiwalu w Wiedniu, kiedy to schronili się w amerykańskiej ambasadzie. Tam też poprosili o azyl, a swoje doświadczenia z pobytu na północ od 38. równoleżnika opisali w książce Echo ciemności. Ta historia była dla Pjongjangu potężnym ciosem wizerunkowym – tym bardziej że, jak pisze Tomański, „[...] wciąż słyszy się argument, że rzekomo porwane osoby z własnej woli wybrały życie w komunistycznym raju i nie chcą wracać do kapitalistycznego piekła”.

Shin Sang-oka nakręcił dla Kima Dzong Ila szereg cenionych tytułów, w tym film o Pulgasari, północnokoreańskim odpowiedniku Godzilli. Wprowadził też do północnokoreańskiego kina wzorce gatunkowe i zostawił swoiste know how, z którego korzystali kolejni twórcy.

W ramach Pięciu Smaków pokazano film Hong Kil-dong (1986) Kima Kil-ina, pierwszy ukończony już po ucieczce Shina. Hong Kil-dong to produkcja zrealizowana w poetyce kina sztuk walki, z udziałem specjalistów z Hongkongu. Tytułowy bohater filmu – najpopularniejszego w historii północnokoreańskiej kinematografii – to nieślubny syn zamożnego arystokraty i jego konkubiny, kobiety wywodzącej się z niskiego stanu. Zostaje on uczniem mistrza posługiwania się pięściami, a gdy kończy naukę, poświęca się walce z chciwymi możnowładcami, przekupnymi sędziami oraz zwykłymi rabusiami. Hong Kil-dong to adaptacja opowieści powstałej w Korei na przełomie XVI i XVII wieku; adaptacja zrealizowana sprawnie, imponująca dynamicznymi scenami akcji i okazałymi kostiumami. Właściwie nie ma tu propagandowych nut, aczkolwiek można założyć, że historia swoistego Robin Hooda, ofiary niesprawiedliwych podziałów klasowych a zarazem rzecznika ludu w konfrontacji z okrutnymi możnowładcami, jest zupełnie po myśli cenzorów z Pjongjangu. A po odpowiedniej manipulacji może okazać się użyteczna także dla reżimowych propagandystów.

Nieco mniej korzystnie wypadł nakręcony jeszcze w tym samym roku Rozkaz 27 Junga Ki-mo. Jest to patetyczna, epicka opowieść o oddziale żołnierzy wypełniających niebezpieczną misję. Akcja toczy się w czasie wojny koreańskiej, co skwapliwie wykorzystała propaganda, nierzadko groteskowo, jak w scenie pochwały oddawania rządowi zapasów ryżu (Pawlik Morozow byłby dumny). Gdyby jednak nie podobne akcenty, Rozkaz 27 można by uznać za film całkiem udany – w przeciwieństwie do najnowszej północnokoreańskiej produkcji zaprezentowanej na Pięciu Smakach, czyli Małego domku na froncie (2013). Ów przypomina bowiem najsłabsze tytuły zaliczane do polskiego filmu socrealistycznego, choćby przez wprowadzenie typowych dla tego nurtu figur mistrza, satelity czy adepta (wyczerpująco opisanych przez Piotra Zwierzchowskiego w publikacji Zapomniani bohaterowie. O bohaterach filmowych polskiego socrealizmu). Wyraźne ideologiczne nacechowanie Małego domku w połączeniu z nieporadną realizacją przybliża go do stylistyki znanej z DKF-ów poświęconych najbardziej kuriozalnym produkcjom – a trudny dostęp do tej pozycji czyni ją jeszcze bardziej atrakcyjną dla fanów bardzo złych filmów (także niżej podpisanego).

Pięciosmakowy pokaz Małego domku był bodaj pierwszym, jaki odbył się poza granicami Korei Północnej. Zupełnie inaczej było w przypadku Towarzyszki Kim w przestworzach, która zanim trafiła do Warszawy, została zaprezentowana na kilku międzynarodowych festiwalach. Taką karierę film przynajmniej częściowo zawdzięcza koproducentom i reżyserom: Belgijce Anji Daelemans oraz Brytyjczykowi Nicholasowi Bonnerowi, który realizował wcześniej dla BBC dokumenty opowiadające o Korei Północnej. Towarzyszka Kim to jego fabularny debiut, podobnie zresztą jak w przypadku trzeciego z reżyserów, Kima Gwang-huna (w tym gronie tylko Daelemans wcześniej tworzyła fabuły). Bonner był zresztą gościem Pięciu Smaków; w czasie spotkania z publicznością opowiadał między innymi o pracy na planie i ograniczeniach twórców filmowych w Korei Północnej. Zaznaczył, że w czasie realizacji Towarzyszki Kim odmówiono jemu i Daelemans jedynie wejścia do kopalni, gdzie kręcono kilka scen (dlatego też do tandemu Europejczyków dołączył Kim Gwang-hun). Reżyser zwrócił też uwagę, że w państwie Kima praca nad fabułą jest zdecydowanie łatwiejsza niż praca nad dokumentem: w pierwszym przypadku realizuje się zaakceptowany przez odpowiednich urzędników scenariusz, w drugim – nigdy nie ma się całkowitej pewności, co wydarzy się w trakcie pracy i jaki materiał powstanie.

 

 

Towarzyszka Kim w przestworzach to urokliwa opowieść o górniczce, która w nagrodę za imponujące wyniki otrzymuje propozycję pracy na budowie w Pjongjangu. W stolicy przypadkiem trafia na przesłuchanie do grupy akrobatów. Bohaterka postanawia spróbować swoich sił i zrealizować dawne marzenie. Film wchodzi w ciekawy dialog z socrealistyczną figurą kobiety, najpierw zadekretowaną przez właściwych decydentów, a następnie wykreowaną przez filmowców. W tym nurcie kobieta miała porzucić starą rolę „pani domu”, w Polsce właściwą dla ładu przedwojennego, na rzecz współudziału w życiu publicznym: powinna pracować na budowie, kierować ruchem ulicznym, pełnić funkcje kierownicze itd. Idea równego dostępu kobiet i mężczyzn do wszystkich zawodów byłaby (i jest) oczywiście jak najbardziej sprawiedliwa, gdyby nie fakt, że nowy ustrój nie miał wiele wspólnego z feministycznym postulatem wolnego wyboru kobiety w zakresie własnej drogi życiowej. Stanowił raczej nową odsłonę patriarchatu: ot, zamieniono kulturowy nakaz zajmowania się dziećmi i domem na inny (zresztą wymuszony powojennymi realiami odbudowy), nie zostawiając samym zainteresowanym swobodnego prawa do samostanowienia. Nie przypadkiem jeden z cyrkowców rzuca w stronę bohaterki, żeby wracała do kopalni – jak „grzeczna dziewczynka”. Kim ma być więc nową „grzeczną dziewczynką” – tylko że zamiast chochli ma trzymać młot pneumatyczny. Prawa wyboru jak nie było, tak nie ma. I tu właśnie otwiera się przestrzeń do opowiedzenia ciepłej historii emancypacji górniczki-budowniczej, która postanawia walczyć o swoje marzenie zostania akrobatką. Tę przestrzeń z powodzeniem wykorzystują twórcy filmu – Towarzyszka Kim odniosła spory sukces w Korei Północnej i poza jej granicami, a gromkie brawa po seansie pozwalają sądzić, że obraz spodobał się także w Warszawie.

• • •

Zobacz także:

Cicha eksplozja. Nowe kino Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej

• • •

Bartosz Marzec – autor bloga filmowego tak tylko patrzę i poświęconego temuż fanpage'a.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information