Ćwiczenia z niepamięci (Eskil Vogt, "Ślepowidzenie")

Beata Poprawa

„Odwołuj się do wspomnień. Nie pozwól się zwieść. Zacznij kojarzyć” – podpowiada głos z offu. Ślepowidzenie Eskila Vogta prowadzi widza subiektywną narracją voice over, ogranicza dialogi, całość opowiada głosem niewidomej kobiety. Narracja ta jednak pełna jest niedopowiedzeń. Widz traci orientację w tym, co jest prawdą, a co mglistą konfabulacją powstałą w umyśle kobiety.

Ingrid (w tej roli Ellen Dorrit Petersen, aktorka znana ze Zniknięcia Erika Poppe czy Wyspy skazańców Mariusa Holsta) od niedawna jest niewidoma. Do stanu tego wciąż nie przywykła i nie zdążyła oswoić. Wszystko wokół wydaje się jej obce, w jednej ze scen mówi: „Nie wiem, jak wygląda to mieszkanie. Wyobrażam je sobie”. Jej życie to wieczne czekanie na powrót wiecznie nieobecnego męża (Henrik Rafaelsen). Ingrid nie wychodzi z domu. Pełen pustki i samotności czas wypełnia słuchaniem radia i ćwiczeniami. Ciągle gimnastykując swoją pamięć może spowolnić proces zapominania wzrokowych wspomnień. Stale potrzebuje nowych bodźców, nowych historii.

Chcąc oddalić własne problemy, przypomina sobie ludzi, którzy sami są głęboko nieszczęśliwi. Powraca myślami do sąsiadów: Einara (Marius Kolbenstvendt) i Elin (Vera Vitali). Mężczyzna uzależniony jest od kompulsywnej masturbacji przy filmach pornograficznych, a kobieta, Szwedka (akcja toczy się w Norwegii), to świeża rozwódka z dziesięcioletnim dzieckiem. Trudno odnaleźć się w tym, co z wizualizowanych nam wyobrażeń Ingrid jest prawdą, i czy cechy przypisane Einarowi i Elin nie są zmyślone, czy nie są tylko funkcją fabuły potrzebnej do „ćwiczeń z wyobraźni”. Subiektywność narracji bohaterki zaznaczona jest też na poziomie realizacji, kamera niejednokrotnie bezpośrednio przyjmuje jej punkt widzenia bądź obrazuje przestrzeń zza jej pleców. Granice tej przestrzeni są wyraźnie zarysowane, istnieją dopóki, dopóty Ingrid jest w stanie odnaleźć się w niej i wyczuć ją.

 

 

Gdy przyjmiemy sąsiedzkie historie za prawdę, wyłoni się obraz wielkomiejskiej pustki i samotności. Obraz egzystencji trzech osób pozostawionych samym sobie, zamkniętych we własnych światach. Opowieści te jednak są wielowymiarowe i choć początkowo mnożą chaotyczne wątki, ostatecznie stają się niezbędnym elementem całości.

Ślepowidzenie przypomina inny skandynawski film – Rekonstrukcję Christoffera Boe. Duński reżyser w słowach„to tylko konstrukcja” nie pozostawił złudzeń co do tego, że tworzy świat fikcyjny. Na iluzoryczność wyobrażeń zwraca uwagę również Vogt. Podobna jest narracja filmu, subiektywna, umieszczona poza światem.

Dotychczas Eskil Vogt kojarzony był jako scenarzysta filmów Joachima Triera: Reprise: od początku raz jeszcze…, Oslo, 31 sierpnia czy, od niedawna na polskich ekranach, Głośniej od bomb – dzieł udanych, docenianych zarówno przez krytyków, jak i publiczność. Dziś duet Vogt/Trier łączy siły w nowej konfiguracji. Przy producenckiej współpracy Treira, Vogt tworzy swój debiutancki film. Ślepowidzenie przekonało już amerykańską i europejską publiczność. Na Sundance wyróżniono film za scenariusz, natomiast w Europie pojawiał się w sekcji „Panorama” na Berlinale oraz wśród pozycji wyselekcjonowanych do „Variety Critic’s Choice” w Karlowych Warach (obok takich tytułów jak Biały cień Noaza Deshe czy Kalwaria Johna Michaela McDonagha). Ślepowidzenie zostało również docenione na polskim PKO OFF Camera przez krytykę filmową.

Eskil Vogt nie skupia się na ślepocie bohaterki, razem z Ellen Dorrit Petersen buduje postać wykazującą szerokie spektrum emocji. Ukazuje pogrążenie w apatii (wzmocnione wizualnie szaro-błękitną przestrzenią, wszechobecną nieostrością), zachowuje przy tym balans dzięki momentom niepozbawionym humoru. W jednej ze scen Ingrid przykłada „czujnik kolorów” do pupy swojego męża, urządzenie to z obojętnością, przeciągle oznajmia: „Dziecinnie różowy, dziecinnie różowy”. Ciężar pewnych sytuacji rozładowuje przyjemną, francuską melodią (Ma Jeunesse Fout L'camp Françoise Hardy). Dba o rytm filmu. Buduje zbalansowany komediodramat.

Szkoda jedynie, że dystrybutor nie pokusił się o pozostawienie festiwalowego tytułu Blind. Neologizm „ślepowidzenie” wydaje się nie dość, że niejasny, to jeszcze negatywnie wartościujący (pejoratywnie kojarząca się ślepota).

„Nikt nie zapamięta całego budynku, każdego szczegółu” – mówi Ingrid, iluzoryczność to przecież część naszych wyobrażeń. Bohaterka faktycznie jest niewidoma, ślepa stanie się jednak dopiero, gdy straci zdolność wizualizacji obrazów.

• • •

Beata Poprawa – absolwentka dziennikarstwa, studentka filmoznawstwa, czechofilka. W filmach, oprócz czeskiego dystansu do świata, upodobała sobie skandynawskie opowiadanie o relacjach i absurdalną stylistykę Wesa Andersona. Gatunkowy konik to filmy z gatunku coming-of-age, w tym głównie te o szkole. Jej wolny czas to czas na festiwalach filmowych.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information