Bańki polskie (4): "Rycerze lasu" Joanny Gajewskiej i Weroniki Zaguły

Filip Fierek

Wyobraźmy sobie, że wszystkie książki to bańki. Bańki dzielimy na mydlane i lecznicze. Puszczanie baniek mydlanych w kolorach tęczy sprawia przyjemność i zatruwa świat, dlatego nazywamy je bańkami antypolskimi. Stawianie baniek leczniczych ma cel głęboko moralny i bywa bolesne, dlatego nazywamy je bańkami polskimi.

Jako człowiek prawy i sprawiedliwy zajmuję się bańkami polskimi. Bańkę polską stawia się na Chrystusowym ciele Polski, by nabrzmiało do czerwoności. Jeśliby naciąć nabrzmiałe miejsce, bańkę zaleje piękna, bo polska, czerwona jucha.

Prawicowi pisarze piszą prawicowe książki, czyli stawiają bańki na Chrystusowym ciele Polski. Prowadzą terapię polskich idei, odnawiają polskie tradycje i polskość ocalają. Oto zmartwychwstaje Mesjasz Narodów. Postawiony na nogi przychodzi świat oswobodzić – od belzebubblów. Wszystko dzięki bańkom polskim: książkom polskich literatów, dla których dobro Rzeczpospolitej jest zawsze najwyższym nakazem.

Miejmy to już z bańki. Oto bańka polska.

PS Możliwe, że autor się myli, a powyższy wstęp jest bańką spekulacyjną.

[Grafika: Szymon Skalski]

 

 

Bańki polskie (4): Rycerze lasu Joanny Gajewskiej i Weroniki Zaguły

 

Przy ulicy Starowiślnej 46 mieści się jedna z dwóch najlepszych księgarni w całym Krakowie. Za ladą siedzi miły księgarz, który chętnie informuje o nowościach. Pan w ogóle jest bardzo pomocny, na przykład kiedy chce się kupić parasol ze zdjęciem tabernakulum w Legnicy. Tylko w tym jednym miejscu w Krakowie – co pozwala mi sądzić, że jest to jednak najlepsza (!) księgarnia w mieście – można kupić bańkę polską dla dzieci. Bo jak wiadomo – mimo że trzy poprzednie odcinki cyklu sugerują zupełnie co innego – bańki polskie dzielą się na bańki dla młodzieży i dla ludzi. Te drugie są zazwyczaj mniej skuteczne – dziecięce bańki jest zawsze łatwiej zryć.

Rycerze lasu Joanny Gajewskiej i Weroniki Zaguły to przeznaczona dla młodzieży i niezbyt długa lektura o dzielnych żołnierzach, którzy po wojnie nie złożyli broni, a teraz ukrywają się w lesie i walczą z nowymi okupantami. Historia żołnierzy wyklętych – ktoś miał wątpliwości, że o nich tu chodzi? – ilustrowana jest rysunkami w manierze elementarza Falskiego, a dykcja autorek przypomina stare rymowanki Władysława Bełzy z Katechizmu polskiego dziecka. Niewiele musiało się zmienić przez ostatnie sto cztery lata.

Joanna Gajewska i Weronika Zaguła podzieliły się pracą nad wychowaniem młodego patrioty, składając książkę z dwóch osobnych opowiadań. W pierwszym z nich, Scyzoryku małego bohatera autorstwa Zaguły, nie ma czasu na pierdoły (prologi, epilogi, retardacje i suspensje, dobry Bóg wie, co jeszcze), bo stawką jest przyszłość ojczyzny. Tu trzeba działać szybko i bez zastanowienia, dlatego już w pierwszej scenie dzielny Bartek kroczy dumnie przez ciemny las, niosąc na plecach prowiant dla partyzantów. Oddziałem, który odżywia, kieruje jego starszy brat Janek – ideał do naśladowania i ucieleśnienie najwyższych wartości patriotycznych. Bartek, który z racji młodego wieku nie rozumie, dlaczego wojna się nie skończyła, skoro się skończyła, musi zostać wtajemniczony przez Janka w nową sytuację polityczną i moralną Polski. Bohater tej opowieści stanie się głównym łącznikiem oddziału i dzięki cechującej każdego patriotę patriotycznej intuicji uprzedzi leśnych rycerzy przed organizowaną przez komunistów obławą.

Bohaterem Tajemnicy lasu Gajewskiej, drugiego opowiadania pomieszczonego w elementarzu niezłomnego Polaka, jest Franek, którego radosne dzieciństwo zakłócają szepty rodziców o ukrywających się w lesie bohaterach i zwalczających ich komunistach. Spotkawszy na swojej drodze starego Mikołaja, kombatanta z I wojny światowej, Franek zdobywa jego zaufanie i zaczyna pomagać partyzantom, wśród których działa również jego kuzyn Adam. Kiedy starzec umrze, bohater tej opowieści stanie się głównym łącznikiem oddziału i dzięki cechującej każdego patriotę patriotycznej intuicji uprzedzi leśnych rycerzy przed organizowaną przez komunistów obławą.

Brzmi podobnie? Tak samo? Przecież dobre historie nigdy się nie nudzą. Zresztą problem, która autorka odpisywała od drugiej lub – mówiąc przystojniej – która bawiła się w Cervantesa, a która była Pierre’em Menardem, jest najmniej palący ze wszystkich, które stawiają przed czytelnikiem Rycerze lasu.

 

 

Obaj bohaterowie tej historii (i to jest bardzo palące) jak najszybciej chcą stać się mężczyznami albo jeszcze lepiej: od razu dać się złożyć w ofierze na ołtarzu ojczyzny. Patrioci-partyzanci, którym pomagają i do których chcą na pełnych prawach przystąpić, wiernie przestrzegają kodeksu rycerskiego. „Walcz nadal, tak jak umiesz – poucza Franka na łożu śmierci starzec Mikołaj – o wolność i godność Polski. Bądź dumny z tego, że jesteś Polakiem. Nie zapomnij o miłości do Ojczyzny, o wierności zasadom, o szacunku do tradycji i historii.” To ważne, bo po stronie Polaków jest sam Bóg: każdy żołnierz wyklęty ma swojego anioła stróża, a znak krzyża wykonany na polskiej piersi polskim palcem, polską dłonią lub – gdyby założyć duży rozmach przedsięwzięcia – polskim ramieniem za każdym razem skutecznie egzorcyzmuje rosyjskie zło.

Bartek szybko dowiaduje się od brata, że „Ojczyzna jest jak kobieta, trzeba ją chronić, trzeba się o nią bić, a gdy przyjdzie potrzeba, to nawet oddać życie”. Męskość partyzantów oraz Bartka i Franka odgrywana jest nieustannie wobec słabej kobiecości. Obaj chłopcy chcą opuścić dom rodzinny i przyłączyć się do prawdziwie męskich partyzantów. Kiedy to przedsięwzięcie nie udaje się pierwszemu z nich (zostaje powstrzymany przez starszego brata), w ramach rekompensaty otrzymuje nóż przeznaczony wyłącznie dla mężczyzny, „który chroni kobiety”, i powraca do domu jako obrońca symbolicznie niepełnosprawnej matki i młodszej siostry.

W tych męskich historiach sprawczość kobiety, jeśli w ogóle można o niej mówić, sprowadza się do płaczu nad losem poległego ojca i syna-partyzanta. Basia, dziewczyna Janka, jest co prawda aktywną partyzantką, ale w skrytości duszy marzy o sukienkach w kwiaty. Kiedy skończy się wojna, która już się skończyła, najpewniej wróci do koronkowych robót i szydełkowania. Negocjowanie genderowej pozycji umożliwia na prawach wyjątku wojenna sytuacja ustalająca inną perspektywę wartości, która na zbiegu linii widzenia przewiduje wyjątkowe miejsce wyłącznie dla ojczyzny. Homospołeczne tabu każe też wykonać Bartkowi i Frankowi dwa radykalne gesty zerwania: udowodnić, że nie są kobietami (a zatem że nie chcą do mamy) i że nie są już dziećmi. „Chciałbym zostać z wami – oznajmia partyzantom Franek – i pomóc w przygotowaniach do walki”. Bartek pragnie tego samego, a przede wszystkim chce być uważany za dorosłego i godnego zaufania żołnierza.

Seksualna tożsamość młodych Polaków definiowana jest wobec kobiety, a narodowa identyfikacja – wobec wrogów, czyli też po staremu. Są nimi „czerwoni” występujący w historii Grajewskiej (proponowanej jako lektura dla dzieci!) jako „komuchy” i „ubecy”. Obrazy ilustrujące narrację obrzydzają leśnych komunistów tak, jak w latach 30. robiła to z Żydami antysemicka prasa, podczas gdy twarze żołnierzy wyklętych i młodych patriotów uzyskują łagodność właściwą wygładzonym aryjskim obliczom. Zdrajcami ojczyzny są w oczach autorek wszyscy, którzy nie walczą z nowym wrogiem, chowając się w mchu.

Autorki Rycerzy lasu muszą być więc wpatrzone w przeszłość żołnierzy wyklętych jak w obrazek. To właściwie prawda, ale przecież głównie o przyszłość im idzie! Nie bez przyczyny pierwsze opowiadanie ma ramową kompozycję: historii o dzielnym Bartku słucha współczesny polski Maciek, którego o najwyższych wartościach poucza siedzący w bujanym fotelu dziadek. Kombatant? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że Maciek – oszołomiony bohaterstwem Bartka i walecznością partyzantów – pod koniec tekstu Zaguły ustawia sobie na komputerze tapetę z żołnierzami wyklętymi i zamierza nazajutrz podzielić się swoją patriotyczną wiedzą z kolegami z ławy szkolnej. Tym lepiej, że ta wiedza jest niekompletna, czarno-biała i zbudowana na kłamstwie usuwającym w wieczne zapomnienie obrazy rzezi białoruskich chłopów i bezdomnych Żydów. Właśnie w taki sposób prawica przejmuje dla siebie pojęcia i symbole.

Ale mówiąc przewrotnie, o tym, że autorkom przyszłość, a nie przeszłość w głowach, świadczy jeszcze coś innego. Rycerze lasu wydani są prawie jak jednodniówka futurystów: bez poszanowania dla zasad polskiej pisowni. Sto błędów interpunkcyjnych (przestałem liczyć w połowie) to chyba niemało jak na bogato ilustrowaną książeczkę z potężnymi (zupełnie jak polski naród) literami. Wielkie Słowa, ale źle zapisane. Wspaniałe elegie dla Ojczyzny, ale bez przecinków. Poważne dialogi oddanych patriotów, ale z błędami. Autorki jednak nie odrobiły całej lekcji z Bełzy, a miały na to ponad sto lat. Rycerze lasu są największą z możliwych zniewag dla świętości języka polskiego. „Kto nim gardzi albo pomiata, / Ten złym Ojczyzny jest synem!” – pisał autor Katechizmu polskiego dziecka. A jeśli ten ktoś jest kobietą (tej możliwości Bełza nie przewidział), to już chyba w ogóle jakaś narodowa tragedia.

• • •

Bańki polskie – spis odcinków

• • •

Filip Fierek – publikował w Popmodernie, Midraszu, Fabulariach i artPapierze. Badacz baniek polskich.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information