Jak elegancko popaść w depresję i stracić resztki godności w weekend, czyli typowa randka z Tindera (Cz. 2)

Joanna Lech

Tinder jako źródło cierpień, najbrutalniejsza aplikacja randkowa, eksperyment socjologiczny dla opornych, strata czasu, najczęstsza przyczyna samobójstw, rozwodów i chorób wrzodowych żołądka w Polsce. Oraz najfajniejsza gra na telefon, jaka kiedykolwiek powstała.

Niektórzy użytkownicy jednak zdają się nie wiedzieć, jak właściwie z niego korzystać. Poniższy cykl ma na celu w jasny sposób przybliżyć to zagadnienie. Enjoy!

 

 

 

Tinder. Podręcznik użytkownika (8): Jak elegancko popaść w depresję i stracić resztki godności w weekend, czyli typowa randka z Tindera (Cz. 2)

 

W dzisiejszym odcinku kontynuujemy tak ważny temat tinderowej randki oraz tego, w jaki sposób należy się do niej przygotować. Tym razem poradnik dla chłopców. Jeśli jesteś chłopcem i udało ci się z kimś umówić za pomocą Tindera, znaczy to niechybnie, że kłamałeś jak świnia.

Stawiam, że zdjęcia wrzucone na aplikację najpewniej nie przedstawiają twojego różowego ryja, a śliczną klatę Ryana Goslinga/kolegi/zrobiłeś je ukradkiem kolesiowi na siłowni/znalazłeś na Tumblrze i jest wystarczająco podobne/to twoje zdjęcia, ale sprzed kilku lat i sprzed kilku kilogramów. Dziecko do foteczki pożyczyłeś od kuzyna, to z gitarą było robione w sklepie muzycznym i właściwie masz tam zakaz wstępu; to na nartach robiłeś na górce za stodołą swojej babci (w końcu śnieg to śnieg, wszędzie wygląda tak samo biało i nikt nie pozna, że nie Alpy, poza tą stertą końskiego gówna w jednym rogu, gdyby się bliżej przyjrzeć, i właściwie to nie ty stoisz w tym kasku, tylko wujek Józek, bo ty się boisz wysokości), a kotka, którym wywijasz nad głową, wyrwałeś dzieciakowi z podwórka i do dziś ściga cię policja, ale w sumie było warto. Informacje w profilu też najpewniej nagiąłeś daleko od prawdy, no chyba że naprawdę jesteś globetravelerem po Mazurach i międzynarodową gwiazdą rocka zespołów biesiadnych Niepołomic, to wtedy spoko. O podpiętym Instagramie nie będziemy już nawet litościwie wspominać.

Najwidoczniej jednak ktoś dał się złapać na twoje dziwaczne poczucie humoru, więc już nie ma wyjścia, trzeba twoją tępą mordę dopasować jak najbrzydziej się da do tej bujdy na resorach, którą sprzedałeś na Tinderze, i zacząć przygotowywać się do wyjścia.

 

 

Nie martw się, kobiety są wszak roztropne; przy odrobinie alkoholu, łaskawym półmroku i jeszcze odrobinie alkoholu może uda się przekonać niewinną ofiarę, że to naprawdę ty i żeby nie uciekała z randki po pierwszych trzech minutach, skoro już na niej jest i skoro musiała zrobić cały makijaż, włosy i tak dalej. Przy jeszcze odrobinie alkoholu powinno się udać.

Pierwszym etapem przygotowań do randki z Tindera jest planowanie. Podstawowym pytaniem, które powinieneś sobie zadać, jest: Gdzie się wybrać, żeby coś dobrego zjeść, a gdzie, żeby się najtaniej najebać? Podczas podejmowania takiej decyzji musisz dobrze się zastanowić, jaką chcesz stworzyć atmosferę. Klub ze striptizem może nie być w dobrym tonie, zwłaszcza jeśli wiesz, że ona tam pracuje i dzisiaj jest jej zmiana w tańcu przy rurze. Cmentarz także nie, z dwóch powodów: jeśli ona nie jest gotką, będzie narzekać, że jej zimno i nieromantycznie, a jeśli jest gotką, będzie narzekać, że zimno i banalnie. Najlepiej więc wybrać miejsce zwykłe, znajome, ale i eleganckie, takie, w którym sam się dobrze czujesz na co dzień. Osiedlowa mordownia jest doskonałym wyborem, tak samo izba wytrzeźwień i schody pod nocnym, jeśli akurat nie kropi. Zapiekanka z okrąglaka – wersja dla krakowian – może być zbyt wyszukana na kolację, zwłaszcza te opcje z dodatkami, ale za to często trafi się na kogoś, kto pośpiewa do posiłku, a za kilka groszy także szybko przestanie. Jeśli chcesz zaimponować jej czymś naprawdę wyjątkowym, możecie iść do McDonald'sa. Jednak ostatnio w modzie są hot-dogi na stacji benzynowej, co chyba stanowi najlepsze wyjście: jest sucho, w miarę czysto i zawsze znajdzie się wolny stolik, a jakby między wami zaiskrzyło, można zaproponować wspólne skorzystanie z toalety.

 

 

Drugim – i najważniejszym – etapem przygotowań do randki z Tindera jest higiena.

Zacznij od prysznica, czystość to podstawa. Wystarczy, że masz już aparycję bezdomnego nie-seksualnego (niestety) drwala ze Śródziemia, nie musisz do tego zanieczyszczać powietrza. Jeśli chcesz zrobić dobre wrażenie, wypadałoby się jednak ogolić. Dwudniowy zarost nie jest sexy, jeśli się nie ma dwudniowego zarostu a'la Ryan Gosling, a bardziej jak końska szczecinka. Dwumiesięczna. Z resztkami szczypiorku. I chyba keczupem. Serio, idź się ogolić. Możesz się także uczesać, ale to opcja dla najbardziej zdesperowanych.

 

 

Pamiętaj: nic fantazyjnego. Brylantyna z loczkiem zaczesanym na zakola zawsze spoko. Zielona grzywa postawiona na cukrze – już niekoniecznie. Teraz obetnij paznokcie, a to, co tam do tej pory żyło, wypadłoby wypuścić na wolność. Wyszczotkuj zęby, polecam też wyszorować język, najlepiej kuchenną szczotką i kwasem borowym, a dla pewności można jeszcze przepłukać usta. W końcu nie ma nic gorszego niż nieświeży oddech, w ekstremalnej wersji stanowi on dodatkowo poważne zagrożenie dla okolicznych gołębi, wiewiórek i małych psów; w trosce o ich zdrowie i dla podtrzymania efektu świeżości doradzam nosić ze sobą domestos i przepłukiwać paszczę co 10 minut. Teraz użyj wody kolońskiej, tutaj nie ma szczegółowych wytycznych, pryskamy po prostu dookoła siebie, na ubranie i stopy, zwłaszcza na stopy, a także do butów i dla jeszcze większej pewności do paszczy – jak największą ilością perfumy.

 

 

Popularne w tym sezonie zapachy to: „Ten w niebieskiej butelce, co jest taki świeży i rześki, że niemal jedzie proszkiem do prania”, „Najt adwenczyr niebezpiecznie podobne do zapachu kostki do kibla”, „Ten, co tak reklamują w tv, że niby przyciąga laski, a śmierdzi jak mokre skarpety po całym dniu w lesie” oraz „Tego samego używał mój dziadek i wciąż jest spoko, choć trochę zajeżdża spirytusem” oraz chyba najczęściej wybierany: „Ten, co był w promocji -80% przy kasie w Biedronce”.

Gdy już jesteś czysty i wypachniony tak, że zabijasz karaluchy, pora zabrać się za kolejny krok w przygotowaniach, czyli ubiór. Wybór odpowiedniego outfitu to jedna z ważniejszych rzeczy do przemyślenia przed randką. W końcu pierwsze wrażenie to krok do sukcesu.

 

 

Chcesz wyglądać schludnie, ale na luzie. W pierwszym odruchu wybierasz więc jeansy i koszulkę z zabawnym nadrukiem typu „blow me”. Niestety, nie tędy droga. To podziała tylko na te dziewczęta, co jeszcze nie uczyły się angielskiego, a to raczej nielegalne. Jak więc się ubrać? Po pierwsze, ubrania dzielimy na czyste albo nienoszone. Kategorie typu: „Śmierdzi tylko trochę”, „Kot obsikał, ale jeszcze ujdzie”, „Sztywne z brudu, ale da się wciągnąć, więc spoko” nie istnieją.

Jeśli nie masz czystej bielizny i jesteś Ryanem Goslingiem, to możesz jej nie zakładać. W każdym innym wypadku namów mamę, żeby zabrała cię do sklepu.

 

 

Co do kolorów: postaraj się unikać szarości, w końcu musisz się trochę wyróżniać z tłumu. Postaw na kolory nasycone: różowy, morski, neonowy żółty, krwista czerwień, a na pewno nikt cię nie przegapi. Nie musisz się przesadnie stroić, ale spodnie zaprasowane w kant i nowy krawat z nadrukiem kopulujących reniferów zawsze będą wygadały elegancko. Lateks też w modzie, a dodatkowo taki strój i wywijanie pejczykiem od razu jej pokaże, jak głęboką masz osobowość. Jeśli interesujesz się starymi silnikami samochodowymi albo komputerami, dobrym pomysłem jest sweter z nadrukiem „Atari”. Ona na pewno go zauważy i stanie się to wstępem do ciekawej konwersacji. Przebranie gigantycznego, pluszowego dildo jednak niekoniecznie jest już na miejscu. Pokaż, że masz poczucie humoru, ale niekoniecznie za pomocą stroju. Przecież i tak nikt ci nie uwierzy.

Najważniejszym elementem ubrania są jednak skarpetki. Zapamiętaj: koniecznie muszą być dziurawe, sprane i z dna kosza na brudy. Nic tak nie chroni przed nieprzystojnymi propozycjami na koniec randki, po drinku lub dwóch, niż świadomość noszenia obciachowego przyodziewku.

 

 

Świetnie. Ubrałeś się, wypachniłeś i jesteś gotowy do drogi. Teraz wystarczy zjawić się na miejscu i reszta pójdzie jak z płatka. Łap klucze, portfel, nie zapomnij tylko wyjąć całej kasy i wypchać go stosem najtańszych prezerwatyw, które będą wypadać na blat przy każdej okazji, popraw grzywkę – i gotowe. Pamiętaj, że jeśli zapobiegawczo weźmiesz parasol, szanse na deszcz spadną niemal do zera, a jeśli nie weźmiesz, z pewnością ugryzie cię w dupę zabłąkana osa. Natomiast niemal na pewno ochlapie cię każdy przejeżdżający samochód, dlatego zawsze warto mieć ze sobą zapasową koszulę. To pokaże jej, że jesteś nie tylko zapobiegliwy, ale i elegancki, poza tym mieszkasz z mamą, bo przecież kto jeśli nie ona spakowała ci ten plecaczek z drugim śniadaniem. Znajdzie się też w nim miejsce na chloroform i szmatkę, ale nie polecam, bo mycie podłóg to nie jest dobry pomysł na pierwszą randkę. Za to żeby jej pokazać, że jesteś także złotą rączką, weź pod pachę ogromną skrzynkę z narzędziami, z szerokim wyborem korkociągów i otwieraczy do piwa, oczywiście. Na koniec dopełnienie wizerunku: delikatne muśnięcie kołnierzyka resztkami z patelni udowodni jej, że potrafisz także gotować, a kilka plam na marynarce, że nie boisz się zakasać rękawów do prac domowych. Takiemu mężczyźnie z pewnością nie oprze się żadna kobieta.

Dotarłeś na miejsce 10 minut przed czasem? Znakomicie. Teraz możesz spokojnie usiąść i zrelaksować się w fotelu, ponieważ wiadomo, że ona na pewno się spóźni. I to sporo. Oczywiście powszechnie wiadomo, że tylko kobiecie (i Ryanowi Goslingowi) wypada się spóźnić, no ba, wiesz, ile ona biedna potrzebuje czasu, żeby nałożyć na siebie całą tę charakteryzację? Nie wiesz? To poczytaj poprzedni odcinek poradnika o randkach dla dziewcząt. Tak, dlatego właśnie mężczyzna powinien zjawić się o czasie i cierpliwie czekać.

 

 

Dobrym pomysłem jest podać wcześniejszy niż wymagany czas spotkania, dzięki czemu jest szansa, że kobieta przyjdzie spóźniona niewiele ponad godzinę zamiast kilku, ale nie polecam próbować tej sztuczki na pierwszej randce, bo kobieta oszukana w tak okrutny sposób może się zemścić. Dlatego lepiej jest po prostu spędzić ten czas na czymś konstruktywnym, polecam ciekawą książkę, porno strony na Instagramie lub wybór knajpy, w której lecą mecze. Czasem można i pograć.
Najlepszym pomysłem jest jednak knajpa z tanim browarem, nie będzie ci szkoda czasu straconego na przygotowania i oczekiwanie, jeśli ona ostatecznie nie zjawi się wcale. Bo nie zjawi się, wiesz o tym, prawda? Albo zjawi i zaraz ucieknie, albo, no wiesz, zabłądzi w drodze do toalety. Czy przy barze. Z tym przystojnym blondem. Z którym ciągle flirtuje. I wychodzi. Chwila, koleś wygląda znajomo, czy to czasem nie był Ryan Gosling?

Jeśli jesteś gejem i z jakiegoś powodu idziesz na randkę z Tindera; wiadomo, że jesteś prawie Ryanem Goslingiem i absolutnie rządzisz, nie potrzebujesz moich rad, piszę to tylko dla porządku.

Jeśli jesteś hipsterem i używasz Tindera ironicznie/dla eksperymentu/z nudów i nikomu nie odpisujesz, to weź już kurwa przestań.

(Wszystkie zrzuty pochodzą z mojego Tindera i są prawdziwe.)

• • •

Tinder. Podręcznik użytkownika – spis odcinków

• • •

Joanna Lech – rocznik '84. Pisarzyna (facebook.com/of.joannalech), social media ninja (insta&fb/hejdzodzo), mama troll (fb/shitpeoplesaytojoanna). Skarb kultury narodowej (Polska). Joanna o sobie: jestem z Krakowa.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information