Krakowski realizm knajpiany (17): Zamykamy lokal

Agnieszka Pudełko

Krakowski realizm knajpiany – tak krytycy literaccy nazwali nurt we współczesnej literaturze dotyczący opisywania krakowskich lokali w powieściach i wierszach. Ten fenomen kulturowy (bo chyba można użyć takiego określenia, skoro akcja ponad 100. książek toczy się w knajpach), zdecydowanie różni się od wizerunku Krakowa lansowanego w folderach promocyjnych.

Chociaż Kraków znany jest jako miasto artystów, to przeważają w nim ci pretendujący do tego miana i artyści niespełnieni, jak w książce Sławomira Łuczaka Archipelag Rynek – tu „zdecydowanie nie każdy jest artystą, choć wielu z pewnością pragnęłoby wejść w skład rodzimej bohemy, być na językach wszystkich, być pokazywanym palcami. Znamy wielu takich niespełnionych muzyków, literatów, poetów, rzeźbiarzy i malarzy. Całymi nocami opowiadają o swoich pomysłach, wprost się nimi zalewają. Udaje się im stworzyć jedynie abstrakcyjną mozaikę pełnych popielniczek oraz opróżnionych kufli na knajpianych stolikach”1. Dla niektórych knajpiane życie to jedyna okazja, żeby zaistnieć i choć przez moment poczuć się ważnym, mówi o tym jedna z bohaterek Horror show:

 

Bo wiesz, co drugi stolik to malarz albo poeta. Więc oni wszyscy tu przychodzą. Bo są kimś tu, w tej knajpie. Poznaje się ich. Barman patrzy z uznaniem. Głupie dziewczyny, jak ta przed chwilą, wodzą za nimi oczyma. A potem wychodzą na ulicę i ich nie ma. Giną w tłumie. Są nieistotni. Bo kogo naprawdę to obchodzi2.

 

Często alkohol staje się najlepszą ucieczką od codziennych frustracji. Narrator Błędnika dziwi się, że „w tym mieście nie mieszkają sami alkoholicy. Piją przy stolikach od lat. Siedzą na Rynku, siedzą w Dymie, siedzą w Pięknym Psie, Klubie Kulturalnym, siedzą w Pod jemiołą, siedzą w Alchemii, siedzą w Propagandzie, Singerze – siedzą wszędzie, siedzą i piją. Fakt, że dość szybko następuje wymiana kadr, nowe roczniki, ale weterani zawsze zostają. Po weteranach najlepiej widać ciężar bitew, odwagę i taktykę, która pozwala przeżyć, również samotność, która już do końca będzie pchała do walki”3.

Wśród artystów można zaobserwować dwie strategie – pierwszą, polegającą na popadnięciu w marazm, oddaniu się bez reszty „krakowskiemu spleenowi” i kontemplacji nastroju tego smutnego miasta. Podobnie zachowuje się główny bohater Namiętności w miejscu publicznym:

 

Siedzę tu i jak każdego wieczoru przeprowadzam ewakuację w niedostępne dla nikogo rewiry przy pomocy ulubionego trunku, w czym nie jestem odosobniony, bowiem ten proceder uprawia wiele istot wywodzących się z gatunku, do którego i ja bez żadnej dumy przynależę. Oczywiście, jestem także – niektórzy mówią: przede wszystkim – życiowym nieudacznikiem, na dodatek bardzo przekornym (…)4.

 

Pijani artyści nie tylko oddają się swoim fantazjom, bywają też uciążliwi i agresywni. Bohaterka książki Marka Sobola Mojry, obserwując sytuację na krakowskim Kazimierzu, stwierdza:

 

Pijany artysta kocha wszystkich i od wszystkich domaga się wzajemności i bliskości cielesnej, uścisków, wspólnych tańców, pocałunków, sekretnych zwierzeń. Pijany artysta zawsze mówi na ucho, jakby w wielkiej tajemnicy, wygłasza najgłębsze, jego zdaniem, prawdy o życiu i śmierci, chuchając rozmówcy w twarz wonią skisłego piwa i wymiocin. Kto wie, czy to właśnie nie jest w nich najgorsze5.

 

W Krakowie piją nie tylko artyści. Ziemowit Szczerek zauważa, że „Kraków nocą wyglądał tak, jakby zwieńczeniem historii ludzkości miał być jeden wielki pub, pijacki Disneyland, jakby jedynym, co przychodzi do głowy ludziom żyjącym w tym mieście i odwiedzającym je, było nawalenie się na maksa i lizanie czarnego krakowskiego asfaltu, ciemnego bruku udającego historyczny, a położonego w latach dziewięćdziesiątych”6. W opisach osób odwiedzających knajpy można zaobserwować pełen przekrój społeczny – od wspomnianych artystów wszelkiej maści, przez studentów i ich wykładowców, wylansowanych licealistów, mieszkańców innych miast (szczególnie znienawidzonych warszawiaków), uciążliwych obcokrajowców, aż do autochtonów, których zawsze spotkać można w jednym miejscu.

Bohater książki Macieja Piotra Prusa twierdzi, że trudno odnaleźć taki klimat gdziekolwiek indziej:

 

Alkoholowa kultura miasta wytworzyła określone rytuały, narzuciła wysoki standard i specyficzną atmosferę istniejących w olbrzymim zagęszczeniu kawiarni, klubów i pubów. Część z nich, nie wytrzymując konkurencji, bankrutowała, powstawały wciąż jednak nowe i knajpiana tkanka miasta rozrastała się jak tyłek zjadacza hamburgerów7.

 

W Krakowie znajduje się około 600. różnych knajp, zatem zakres możliwość pozornie jest dość duży, ale „[n]iby metropolia, niby największe stężenie knajp na kilometrze kwadratowym w Polsce, a wszyscy jak zombie maszerują do jednego i tego samego, w dodatku mało atrakcyjnego lokalu”8. Wybór może jest trochę większy, ale większość knajp wygląda podobnie, jak w opowiadaniu Dominiki Kiwerskiej:

 

Weszły do mrocznej, beztlenowej sali wystylizowanej na artystowski salonik. (…) Na surowych ścianach rozwieszono płótna kombinujących z abstrakcją, niekoniecznie zdolnych, ale ambitnych malarzyków. Podłogę częściowo wyścielono żwirem, a częściowo sfatygowanym dywanem. Do niskiego sufitu przymocowano fragmenty sklepowego manekina z wydrążonymi otworami – w udzie, pośladkach, piersiach, brzuchu i potylicy tkwiły świeczki. W całym pomieszczeniu nie było dwóch takich samych krzeseł, a zamiast stolików – prócz paru wyjątków – rozstawiono archaiczne sprzęty domowe9.

 

Analogicznie wystrój krakowskich knajp opisuje warszawiak, bohater Nagrobka z lastryko, którego „[d]ziadkowie poznali się w Krakowie, na początku wieku, koło godziny dwudziestej trzeciej, w którejś z zatłoczonych, zadymionych, niehigienicznych knajp, które dziadek tak tkliwie wspominał, a których babcia nienawidziła, bo przychodziły tam dziewczyny z humanistycznych wydziałów uniwersytetu”10.

Można wysnuć teorię, że ilość knajp i książek powstałych na ich temat świadczy o upadku kultury (Łukasz Ponczyński z książki Szczerka żałował, że kiedyś „symbolem lansu było pięterko w Ziemiańskiej, a nie Pies o czwartej rano”11), ale warto dostrzec również ich kulturotwórczy charakter. Mimo pełnych narzekań opisów tego, że w Krakowie jest źle, tkwimy w konserwie, a wszystkich dotyka wszechobecny weltschmerz – pisarze wstają jednak od knajpianego stolika, by napisać kolejne dzieło portretujące otaczające ich środowisko lub tworzą książkę siedząc w pubie (przykład Orchidei, która powstała w Mleczarni). Zresztą, opisywanie knajp w literaturze jest jednym z lepszych sposobów na ich promocję, o czym wiedzą zwykle właściciele. Zauważa to także bohater Odwiecznej, acz nieoficjalnej:

 

Pobiegliśmy do knajpy Tam, która nie jest jeszcze kultowa, ale na pewno będzie. W końcu w Krakowie, w mieście, w którym promocja kultury stoi na poziomie wyższym niż szczyt rozpadającego się Kopca Kościuszki, każda knajpa prędzej czy później dorabia się własnego pisarza, który opiewa ją wierszem lub prozą, albo przynajmniej pije tam na długą krechę12.

 

Jakkolwiek pisarze nie wzbranialiby się przed kolejnym wyjściem do knajpy i trwonieniem niezliczonych godzin na rozmowy o kolejnych niezrealizowanych projektach, powinni przypomnieć sobie słowa Juliana Tuwima, który mówił, że knajpa to „miejsce, do którego się co wieczór chodzi po raz ostatni w życiu”13. Od przeznaczenia nie da się zatem uciec.

 

1 Sławomir Łuczak (2009), Archipelag Rynek. Kraków: Vis-a-vis etiuda. Wydanie II poprawione i poszerzone, str. 57.

2 Łukasz Orbitowski (2006), Horror show. Kraków: Korporacja Ha!art, str. 109.

3 Maciej Piotr Prus (2003), Błędnik. Warszawa: Lampa i Iskra Boża., str. 70.

4 Sławomir Łuczak (2008), Namiętność w miejscu publicznym. Kraków: Vis-a-vis etiuda, str. 8.

5 Marek Soból (2005), Mojry. Warszawa: W.A.B., str. 144.

6 Ziemowit Szczerek (2014), Siódemka. Kraków: Korporacja Ha!art, str. 19.

7 Maciej Piotr Prus (2005), Kukły. Gdańsk: Tower Press, str. 27.

8 Irek Grin, Gaja Grzegorzewska, Marcin Świetlicki (2009), Orchidea. Kraków: Wydawnictwo EMG, str. 41.

9 Dominika Kiwerska (1999), Świat kumpli, w: Babiak, Igor (et al.). Świat kumpli. Najlepsze opowiadania o młodych ludziach w Polsce. Warszawa: Wydawnictwo Machina.

10 Krzysztof Varga (2007), Nagrobek z lastryko. Wołowiec: Wydawnictwo Czarne, str. 25.

11 Ziemowit Szczerek (2013), Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian. Kraków: Korporacja Ha!art, str. 164.

12 Robert Ostaszewski (2002), Odwieczna, acz nieoficjalna. Olsztyn: Wydawnictwo Portret, str. 87.

13 Julian Tuwim (1955), Jarmark rymów, Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, str. 531.

• • •

Czytaj także:

• • •

Agnieszka Pudełko (1989) – ukończyła Zarządzanie w kulturze i Kulturę współczesną w Instytucie Kultury UJ, gdzie obroniła pracę magisterską pt. Krakowski realizm knajpiany – krakowskie knajpy w literaturze po 1989 roku. Obecnie doktorantka nauk o zarządzaniu na UJ. Autorka szlaków literackich http://readingmalopolska.pl/pl/trails.html

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information