Krakowski realizm knajpiany (15): Fikcyjne knajpy

Agnieszka Pudełko

Krakowski realizm knajpiany nie bez powodu zyskał taką właśnie nazwę – przedstawianie fikcyjnych knajp należy w nim do rzadkości. Jeśli nawet natrafimy na opis nieistniejącego miejsca, to zazwyczaj idealnie wpisuje się on w wyobrażenie tego, jak „krakowska knajpa” powinna wyglądać.

Chyba najbardziej znanym z fikcyjnych pubów jest Biuro – miejsce, w którym urzędował Mistrz z kryminałów Świetlickiego. Tak o jego lokalizacji mówił sam detektyw: „Lokal nazywa się Biuro. Ulica nazywa się Świętego Jana. Lokal Biuro znajduje się pomiędzy Galerią Andrzeja Mleczki a inną knajpą o nazwie Piękny Pies”1. Literacka fikcja wpłynęła na rzeczywistość, bo w opisywanym miejscu pojawiła się knajpa, jednak jej wystrój i klimat raczej nie przypadłyby do gustu Mistrzowi.

Mistrz przesiadywał tutaj każdego dnia, bo na tym polegała jego praca:

 

Przyszedłem tutaj, do Biura, ponieważ przychodzę tutaj codziennie. Tutaj przed laty miałem kilku kolegów, romansowałem tutaj z wieloma dziewczętami, bardziej lub mniej udanie, do tej pory znam tu właściciela, który nie ma nic przeciwko temu, żebym tutaj przychodził, nawet mnie do tego sam zachęca. Po prostu urzęduję tu. Tutaj mam swój stolik i swoich klientów, którzy od czasu do czasu mają dla mnie jakieś zlecenie. Nie jest tego dużo, ale takie czasy2.

 

Nieco odmienne zdanie o Mistrzu ma barman pracujący w tej knajpie:

 

On w pijackim zwidzie kiedyś wymyślił sobie, że tu ma biuro, jak jakiś detektyw z Los Angeles, tak to sobie z właścicielem wymyślili parę lat temu bez sensu, na samym początku nawet niby taki kryminalny wystrój tu był, nawet prasa pisała, ale to się rozlazło, wszystko przejęła pijąca piwo z red bullem młodzież, nieustanny pierdolony klabing, czilałt i neolongwizm. Tylko on z tamtych czasów został, siedzi tam, gdzie zawsze siedział, i czeka. I chleje3. (…) Ten mały stolik jest jego, zawsze jest tam karteczka »rezerwacja«, właściciel tak wymyślił, bo oni są koledzy z właścicielem, że on tu będzie jako atrakcja bywał, ma tu wódkę w rozsądnych ilościach za darmo, a w zamian przychodzi i siedzi (…)4.

 

Dawny bohater serialu Mały mistrz na tropie stał się więc atrakcją turystyczną Krakowa. Siedział w barze i rozwiązywał kryminalne zagadki. Niestety ta sytuacja skończyła się razem ze śmiercią Manga Głowackiego. Nowy właściciel, którym został dawny barman, nie był już tak wyrozumiały dla Mistrza, więc Mistrz musiał znaleźć sobie inny lokal – znajdującą się 11 kilometrów od Krakowa Stylową (też zmyśloną, bo z nowohucką restauracją o tej samej nazwie miała ona raczej niewiele wspólnego).

W Nocy z czwartku na niedzielę Gai Grzegorzewskiej, znajduje się knajpa, której nazwa nie jest wymieniona w tekście. Sama autorka w udzielonym „Lampie” wywiadzie mówi, że: „Wymyśliłam sobie taką knajpę, jaką sama chciałabym posiadać, gdybym miała gigantyczne fundusze. Miejsce, gdzie na każdym piętrze gra inna muzyka, jest inny klimat, inny wystrój, inna klientela”5.

Knajpa z jej kryminału trochę przypomina kompleks, który do niedawna mieścił się przy ulicy Wielopole:

 

Wysiedli przed kamienicą, która jeszcze rok temu była kompletną ruiną, grożącą zawaleniem, a teraz mieścił się tu jeden z najpopularniejszych klubów w Krakowie. (…) Klub zajmował całą kamienicę, wraz z piwnicami. Z zewnątrz wyglądał niepozornie. Wnętrze natomiast przypominało labirynt, w którym łatwo można było stracić orientację. By pogłębić to wrażenie, zastosowano wiele złudzeń optycznych – luster, malowideł ściennych, ukrytych drzwi. Kilka sal urządzonych było w identyczny sposób, na dodatek schody pojawiały się w różnych miejscach i prowadziły to w górę, to w dół, tak, że trudno było się zorientować, na którym jest się piętrze. Poziomów było sześć – cztery na powierzchni i dwa w piwnicach. Na Julii największe wrażenie zrobił dancefloor, cały wyłożony lustrami, wraz z podłogą i sufitem6.

 

W tym miejscu miała miejsce seria morderstw, których sprawcę musiała złapać Julia. W plątaninie korytarzy, o których ułożeniu nikt nie posiadał pełnej wiedzy, nie było to łatwe.

Ciekawie wygląda knajpa Nigdzie z książki Nagrobek z lastryko Krzysztofa Vargi. Jak sama nazwa wskazuje, knajpa nie znajduje się w żadnym konkretnym miejscu i nie jest wzorowana na żadnym z rzeczywistych pubów. To raczej kompilacja wszystkiego, co najbardziej krakowskie, opisywana z perspektywy warszawiaka:

 

Nigdzie, gdzie nic się nie zmienia i przychodzą ci sami ludzie – coraz bardziej znudzeni i zmęczeni. I w Nigdzie jest coraz smutniej i nudniej, mimo że goście nie mieszczą się w sali, nie można dopchać się do baru i nie sposób niczego zamówić, jeśli akurat żaden znajomy nie siedzi na stołku przy kontuarze. A jeśli siedzi, to i tak przecież nie przyzna się do znajomości, bo w Nigdzie przyznawać się do niczego nie wypada. Tu należy znajomych nie przedstawiać, kochanek nie rozpoznawać, wierzycieli nie uznawać, obsługi nie poważać, przyjezdnymi pogardzać7. Wszyscy obecni w klubie wydają się ulegać panującej w nim atmosferze. Pozornie są znudzeni i zblazowani, chociaż w rzeczywistości wnikliwie obserwują otoczenie, by mieć potem o czym plotkować. Piotr Paweł witał się z nimi dyskretnie, by pozostali nie zauważyli, choć trudno tu było cokolwiek utrzymać w tajemnicy, bo każdy, kto obojętnie spoglądał w sufit lub podłogę, obserwował przecież wnikliwie wchodzących i podsłuchiwał rozmowy, by zweryfikować poranne informacje, kto kogo dupczy w najgłębszej tajemnicy8.

 

Inaczej jest opisywany Klub pod Kałamarzem z Przymierzalni Jerzego Franczaka, chociaż tam także można spotkać dużo znajomych. Jak łatwo zgadnąć, zbiera się tam w większości literackie środowisko:

 

(…) Poszliśmy do klubu Pod Kałamarzem. Przy połączonych stolikach siedziało mnóstwo ludzi, ledwo widocznych przez kłęby dymu – siedziało, piło i rozmawiało o czymś z zapałem lub bez. (…) I już po chwili siedzę, piję obowiązkowe piwo, a wokół mnie wszyscy ci koledzy – co ja mówię! – przyjaciele po piórze bełkoczą coś do siebie w jakiejś tajemnej mowie – o upadku paradygmatu, o nowym idiomie, o drugiej tradycji – i toczy się, i wzbiera ten bełkot o sztuce, o oryginalności i własnym wyrazie przeplatany narzekaniami na rosnącą biedę i niezrozumienie9.

 

Czasem trudno się uwolnić od nachalnych literatów, którzy starają się wypromować swoją twórczość, ale atmosfera tu panująca jest zdecydowanie bardziej przyjazna.

Z kolei akcja większości książek Marty Madery toczy się na Kazimierzu w knajpie o dziwnej nazwie:

 

Knajpa mieści się w Bardzo Modnej Dzielnicy. Nazywa się Smutny Banaś. Dla stałych klientów po prostu Banaś. Na nikim ta nazwa nie robi większego wrażenia10. To teraz może trochę o tym, skąd nam się wziął smutny Banaś. (…) Któregoś dnia mieliśmy fazę na »bajki«, w stylu »bajki o apostołach« (jedzcie i pijcie, a po stołach nie rzygajcie). Wśród nich obiegła akademik bajka o smutnym Banasiu (wyje Banaś pod płotem)11.

 

Nazwa jest tak samo dziwna jak przebywający w niej klienci, wśród nich niedoszły pisarz Duduś i Snob ze Szczecina. Główna bohaterka książek w dużym stopniu przypomina autorkę, chociaż we wstępie pisze: „Mam dwie córki. Mam dwa koty. Miałam psa. / Pracowałam za barem. // Poza tym wszystko w tej powieści jest wyssane z palca. / Wszelkie prawdopodobieństwa są przypadkowe. / Przypadki bywają rozmaite”12. W Smutnym Banasiu często pisze swoje powieści, a specyficzni ludzie przesiadujący w lokalu są dla niej raczej inspiracją niż przeszkodą, chociaż zdecydowanie nie lubi, gdy podpatrują, o czym aktualnie pisze: „Trzasnęłam drzwiami i wyszłam. Do »Banasia«, czerpać natchnienie z atmosfery pełnej absurdu i ciętych komentarzy. / Zasiadłam przy barze – ruch jeszcze niewielki, ale z racji weekendu narastał, należało korzystać z dostępu do gniazdka, dopóki się da. Później przyłażą hordy różnych dziwolągów i w oczekiwaniu na kolejne piwo czytają mi przez ramię. A tego nie lubię”13.

W zdecydowanie inny sposób przedstawiana jest jedna z knajp z powieści Jasia Kapeli. Nazwa odpowiada jej charakterystyce:

 

Nora to przedsionek piekła. W najlepszym tego sformułowania znaczeniu. Gdy się tam lądowało, a lądowało się rzadko na własne życzenie i przeważnie tak jakoś przypadkiem, można było być pewnym, że następnego dnia będzie bardzo, bardzo źle. A właściwie tego samego. Słońce bezlitośnie wschodziło wcześniej, niż się kończyła impreza w Norze. Skąd nazwa Nora, właściwie nie wiadomo, bo przecież wiele krakowskich knajp znajduje się w piwnicach i w wielu jest równie obskurnie. Kanapy są tak samo zarzygane, szkło z rozbitych kufli tak samo leży po kątach, a z kibla podobnie wylewa się gówno. Ale tylko w Norze ma się to poczucie, że ktoś tu niedługo umrze. (…) Ekipa w Norze wydaje się składać w połowie z przyjezdnych z okolicznych miast i miasteczek. Druga część to stali bywalcy, którzy ratują breakcore'owy honor i długie godziny spędzają na internetowych forach, tępiąc wytrwale frajerów ośmielających się twierdzić, że »muzyka na pierwszej sali spoko, ale na drugiej jakaś masakra, w ogóle potańczyć się nie da«14.

 

Może specyfika Nory wynika właśnie z tego, że przebywają w niej głównie osoby spoza Krakowa oraz tacy, którzy są w stanie walczyć przeciwko każdemu, kto wypowie niepochlebne słowo przeciwko lokalowi. W przeciwieństwie do wcześniej opisywanych knajp bywalcom Nory brakuje dystansu, właściwego np. klienteli Nigdzie.

Ciekawa sytuacja ma miejsce w przypadku książki Marianny G. Świeduchowskiej (czyli Grzegorza Dyducha i Marcina Świetlickiego) Katecheci i frustraci. Większość knajp opisywanych w książce nigdy nie funkcjonowała w Krakowie pod taką nazwą, ale przypominają one inne, w których kiedyś spotykali się literaci. Historie Żorża Króla, Mariana Siary, Świętopełka Świeckiego poety Owietza czy Starego Pilchera rozgrywają się w takich miejscach jak: Kawiarnia Wiklinowa, Pup Pub, Krzyżtopory, Cafe Woland, Pod Młodym Bambusowym Pędem (Popędowa), Dziura czy Hybryda.

Również inni autorzy tworzą wyimaginowane krakowskie knajpy. Wit Szostak w Chochołach pisze o Niebieskim Pociągu, Pod Bluszczem, Z kotami oraz o Dobrym Kocie; Jerzy Pilch tworzy gospodę Pod Mocnym Aniołem; Gaja Grzegorzewska w Grobie – restaurację Gold na Placu Szczepańskim; Łukasz Orbitowski i Jarosław Urbaniuk w politycznej powieści grozy Pies i klecha: Przeciwko wszystkim wymyślają kazimierską Bawarię, a Jakub Ćwiek w Dreszczu w miejscu Jaszczurów lokuje Smoczą Siarkę, z kolei wymyślony klub Piekło z piosenki Pudelsów Kwas znalazł się w Odpowiadaniach Adama Wiedemanna.

Opisy wyimaginowanych knajp pojawiają się w literaturze rzadziej niż opisy tych realnych, ale ich charakterystyka jest równie precyzyjna. Często, jak w przypadku Biura czy Smutnego Banasia, autorzy podają nawet dokładną lokalizację. Skoro pisarze nie mogą odwołać się do wiedzy czytelników, muszą stworzyć tak plastyczny i szczegółowy opis, by wydawał się jak najbardziej prawdopodobny. Nazwa lokalu zwykle oddaje jego charakter i dużo mówi o pełnionych przez niego funkcjach. Wewnątrz znajduje się podniszczony sprzęt, czasami ciężko jest wytrzymać z powodu dużej ilości papierosowego dymu, przesiadują tam artyści oraz różnego rodzaju indywidualności, pełniące rolę lokalnych atrakcji. Chociaż każdy z lokali przedstawiony jest w odrębny sposób, wszystkie łączy szeroko pojęta „krakowskość”.

 

1 Marcin Świetlicki (2011). Dwanaście w: Świetlicki, Marcin. Powieści. Kraków: Wydawnictwo EMG, str. 12.

2 Ibid., str. 12.

3 Ibid., str. 14.

4 Ibid., str. 11.

5 Gaja Grzegorzewska (2008). Dodać trochę tego. Wywiad przeprowadzili: Łukasz Orbitowski i Jarosław Urbaniuk. „Lampa” 11/2008, nr 56, str. 43.

6 Gaja Grzegorzewska (2007). Noc z czwartku na sobotę. Kraków, Wydawnictwo EMG, str. 16.

7 Krzysztof Varga (2007). Nagrobek z lastryko. Wołowiec: Wydawnictwo Czarne, str. 176-177.

8 Ibid., str. 179.

9 Jerzy Franczak (2008). Przymierzalnia. Kraków: Korporacja Ha!art, str. 88-89.

10 Marta Madera (2006). Przyjaciele. Warszawa: Prószyński i S-ka, str. 11.

11 Ibid., str. 53.

12 Ibid., str. 5.

13 Marta Madera (2007). Ślimaki z ogródka. Warszawa: Prószyński i S-ka, str. 158-159.

14 Jaś Kapela (2008). Stosunek seksualny nie istnieje. Warszawa: Wydawnictwo Krytyki Politycznej, str. 67-69.

• • •

Czytaj także:

• • •

Agnieszka Pudełko (1989) – ukończyła Zarządzanie w kulturze i Kulturę współczesną w Instytucie Kultury UJ, gdzie obroniła pracę magisterską pt. Krakowski realizm knajpiany – krakowskie knajpy w literaturze po 1989 roku. Obecnie doktorantka nauk o zarządzaniu na UJ. Autorka szlaków literackich http://readingmalopolska.pl/pl/trails.html

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information