Banalność zła powszedniego. "(niepotrzebne skreślić)" Wojciecha Engelkinga

Marcin Szwed

Dlaczego ta książka drażni?

Książce (niepotrzebne skreślić) Wojciecha Engelkinga można zarzucić, że nie jest realistyczna i że występują w niej sami źli ludzie, tak jak to robi Michał Sowiński na łamach Ha!artu czy Justyna Sobolewska w „Polityce”. Tymczasem w książce tej wcale nie chodzi o udowodnienie, że „ludzie są źli”. Jej wielka wartość polega na pokazaniu języka, w który bohaterowie ubierają małe, powszednie zło. Języka, dzięki któremu zło, które wyrządzają sobie nawzajem, staje się słuszne, racjonalne i może być poczytywane nieomal jako dobro. Języka czasów 25 lat po polskiej transformacji ustrojowej. Idei, które rządzą naszym życiem do tego stopnia, że gdy Wiktor, główny bohater, na przekór swoim rodzicom zachowuje się przyzwoicie i zobowiązuje się płacić za utrzymanie przy życiu swojej pogrążonej w śpiączce dziewczyny, nie mówi po prostu: to mój moralny wybór i „robię to, bo tak trzeba”. On czuje przymus uzasadniania swojego uczynku za pomocą darwinizmu społecznego. Tłumaczy sobie oraz otoczeniu, że to, co robi, to nie ludzka przyzwoitość, ale „inwestycja”.

Autor trafia w sedno – ta książka jest o nas, o polskiej klasie średniej. Także o tych z nas, którzy mają lat 40 albo 60. Także o tych, którzy uważają się za bardziej wyrafinowanych i współczujących od jej bohaterów. Na przykład o jednej z moich dobrych koleżanek, osobie z wdziękiem i doktoratem wiodącej europejskiej uczelni, od której moja 3-letnia córka usłyszała: „Pobaw się dziecko zabawkami mojego Leonka, bo nigdy nie będziesz takich miała”. Maciej Jakubowiak w „Dwutygodniku” obrusza się, że zdanie „dzieci bogatych rodziców zwykle lepiej się uczą” jest groteskowe. Czyżby? Ja czuje się niezręcznie, gdy znajomi w trosce o moje dzieci wchodzące w wiek szkolny radzą wybrać szkołę X, bowiem „tam posyłają dzieci redaktorzy Znaku i pracownicy Uniwersytetu Jagiellońskiego” i tam „dzieci ci się nie zmarnują”.

Justyna Sobolewska w „Polityce” może więc egzorcyzmować książkę Engelkinga, że to tylko „publicystyka” i „czysta satyra”, a Michał Sowiński może jej wtórować, że to „pornografia biedy”. Irytacja, jaką wzbudza ta książka, potwierdza jej autentyczność. Uderz w stół, a nożyce się odezwą. W bohaterach Engelkinga odnajduję siebie. I wcale nie jestem pewien, czy nie będę równie bezmyślnie okrutny jak oni, gdy odczuję, na jak kruchych podstawach opiera się mój status materialny i społeczny.

Koniecznie należy przeczytać tą książkę.

 

 

Wojciech Engelking, (niepotrzebne skreślić), Świat Książki 2014

• • •

Czytaj także:

• • •

Marcin Szwed (ur. 1976) – jest zachłannym konsumentem, także produktów kulturalnych. Większość życia spędził w Krakowie. Po doktoracie z Neuronauki w Instytucie Weizmanna (Izrael) pracował 4 lata w zespole badawczym prof. Stanislasa Dehaene w Paryżu. Po 11. latach emigracji wrócił do Krakowa, gdzie prowadzi badania naukowe nad obrazowaniem mózgu w Instytucie Psychologii na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information