gry lose/owe (3): Winter games

Piotr Puldzian Płucienniczak

Pies nocy składa łeb na popołudnie. Piątek, wiatr południowo-zachodni. W Ministerstwie Sportu pali się lampa, pan minister odpala pierwszego w tej godzinie peta. Bez oporu obracają się żarna jego myśli. W tej korzystnej atmosferze lęgną się najtłustsze larwy idei: wyjazd służbowy na weekend w Tajlandii, katering z Polmosu na debacie budżetowej, dwie fajne dziewczyny już prawie przecież wsiadały do samochodu, czemu on powstrzymał mą dłoń? Trzeba znów rozgrzać noc. Potrzebny jest temat, potrzeba rozpiąć pas.

Tutaj akurat minister nie mylił się wcale: na stół wjeżdża suto zastawiona bombonierka („To była gruba teczka na dokumenty, aktówka”, powie później w wywiadzie dla telewizji publicznej) z propozycją organizacji igrzysk zimowych, przecież Euro było sukcesem, do dziś ludzie wdzięczni są panu za te chwile, pozwólmy im poczuć ten smak jeszcze raz. Z tym da się coś zrobić, mówi rozsądnie, bardzo poważnie rozważę państwa propozycję. Zakłada drugi zegarek na rękę, pojawia się lista sponsorów proszących o zwolnienie podatkowe, co jest oczywiste, musimy wspierać przedsiębiorczość, nie w jedną noc Polskę wyprzedano. Jaki będzie z niej profit dla mnie, dla nas? Biskup święci pierwsze 0,7 za powodzenie negocjacji międzyresortowych, struktura partyjna jest głodna przetargów jak wilcy. W ruch idą pierwsze SMS-y, podnosi się adrenalina. Pan minister leje bruderszafta z panem inwestorem, w oko wpada mu jedna sekretareczka, podchodzi powoli tężejąc.

Bez igrzysk nie będzie autostrady, tego typu inwestycje są niemożliwe bez uprzednich igrzysk sportowych – ten argument jest bardzo ważny, dlatego pojawia się w programie telewizyjnym kilkakrotnie. Obwodnica za bobslej, oczyszczalnia ścieków za łyżwiarstwo figurowe, tramwaj na Kliny za skocznię narciarską na Giewoncie. Opyla się w stu procentach, do dzieła przystępują przedsiębiorcy odporni na bóle partnerstwa prywatno-publicznego. Da się? Da, tylko trzeba chcieć, Władimirze Władimirowiczu, wiecie to dobrze. Minister wytacza na śnieg najcięższe monety. Czy portfel spuchnie bardziej od wątroby? Tymczasem w odległej od zgiełku wielkiego świata Częstochowie trójka kolegów gra na Amidze w Bedroom Olympiad („rypiesz babę na dżoja”) popijając nieistniejące już piwo Strzelec (witryna wygasła).

Cały ten opis jest, rzecz jasna, platońską ideą, wcale tak nie było, więcej: było całkiem inaczej, decyzję o podjęciu igrzysk zimowych poprzedziły wyczerpujące nocne konsultacje, ostrożne jak robienie kreski ważenie strat i kości, rachowanie transferów finansowych i marginesów przekrętu przez księgowych z klasy kreatywnej. Sukces w sporcie wymaga, drodzy państwo, wielopoziomowego planowania. Służą do niego przede wszystkim komputerowe symulacje, które wypełnią treścią niniejszą paginę. Przekaz niniejszego tekstu może być nieco mętny – pisanie felietonów to sport urazowy, jednak podejmę się dzieła przekładu wielomiliardowych inwestycji w pasywne sporty zimowe na tematykę głupich gier komputerowych. Nie będzie to wcale bardzo trudne. W czasie debaty w dyskotece „Pod Jaszczurami” posłanka Jagna Marczułajtis wymieniła 5 pozytywnych aspektów organizacji zimowych igrzysk w Krakowie i okolicach. To poręczna lista, więc pozwolę sobie nadziać na nią swoje kłamliwe wywody.

 

Mateusz Ndos - SPORTY_ZIMOWE.JPG

 

#1: Popularyzacja sportu

Każdy chciałby być popularny, nie inaczej jest ze sportem. Jednak podejście związanych z MKOl-em wrogów cywilizacji opiera się na „niewdzięcznym przesunięciu sublimacji” [ingrat péter l'sublimation, jeśli dobrze pamiętam], które Lacan opisuje w XIV tomie Seminariów paryskich, a którego realizację stanowi zastąpienie sportu-jako-czynności sportem-jako-wrażeniem. Oczywiście, można odwołać się w tym miejscu do frapujących pism Deleuza'a na temat transmisji sportowych bądź słusznie przykrytych pyłem wulkanicznym rozważań McLuhana z okresu One nation under media, dziś bliższa mi będzie jednak psychoanaliza. Nie wdając się nawet w egzegezę przypisów, dostrzegamy wyraźnie, że behawioralnym produktem igrzysk jest ubezwłasnowolniony poprzez realizację swoich konsumpcyjnych pożądań piwożłop, który z oddali przypomina wieloryba wypchniętego przez znudzone nim morze na piasek. Czy ma to związek przyczynowo-skutkowy z wydatkami koncernów produkujących gazowane? Tak myślę. Czy igrzyska popularyzują sport? Nie sądzę, odbyło się ich już kilkadziesiąt, a większość ludzi nadal nie uprawia sportu.

Jak złoty ząb w perłowej macicy pobłyskuje tu motto całego cyklu felietonów: lepiej grać w gry na komputerze niż robić takie rzeczy. Jeśli chcemy, by młodzież uprawiała sport częściej od seksu, musimy zaproponować sporty atrakcyjne seksualnie. Bądźmy ze sobą szczerzy: w obecnym kształcie igrzyska nie są w stanie podniecić nawet chromego proboszcza. Z pomocą przychodzi klasyczna już pozycja treningowa, jaką stanowi symulator masturbacji męskiej Stroker [online]. Mimo niedociągnięć natury graficznej całość ujmuje wykonaniem za krocze, a widok bliskiej osoby dzielnie przygotowującej się do olimpiady topi najtwardsze nawet lody i gwałtownie wzmaga tak ważne dla kondycji fizycznej przepływy soków witalnych. Polecam niewyżytym i sercowcom.

 

 

#2: Kwestia socjalna

Sporty zimowe przyczyniają się do dobrostanu narodu, wszak zgodnie z przepowiednią na terenie wioski olimpijskiej stanie wesołe romskie miasteczko, sklep z odzieżą używaną i stoisko Caritasu. Jak zawsze w historii Polski, pozytywne aspekty przedsięwzięcia przeważają nad negatywnymi stronami, zatem organizacja igrzysk zimowych w Krakowie może stanowić wydarzenie o znaczeniu dziejowym porównywalnym ze stalinizmem. Czy istnieje sportowa gra komputerowa podejmująca problematykę socjalizmu w jednym kraju? Ile pikseli kwadratowych warte jest ludzkie życie? Czy jedna śmierć to tragedia czy statystyka? Ile papież ma diecezji?

Jako względnie całościową odpowiedź na powyższe pytania możemy potraktować grę Dennis Rodman vs Kim Jong-un: One on One [online]. Przedstawiciel zepsutej („wybrzuszonej jak przedatowany jogurt”) formacji kapitalistycznej mierzy się z przedstawicielem słusznego reżimu, który otrzymuje odpowiednie dla pozycji społecznej oraz ideologii przywileje sportowe. Siły są nierówne, co jest funkcją postępowych procesów dziejowych. Należałoby się również zastanowić nad potencjałem Stalin's Dilemma [download, gra ma 89kB], gdy o rozwoju ZSRR w czasach rzeczonego, ale mało w tym sportu i jest nie na temat.

 

#3: Środowisko człowieka

Budowa kompleksu olimpijskiego wzmacnia środowisko człowieka o tyle, o ile jest to środowisko zurbanizowane. Czy z natury cybernetyczna gra komputerowa może nas przybliżyć do środowiska przyrodniczego i połączyć to ze sportową pasją? Poprzeczkę przybito wysoko, ale nie z takim kurewstwem mierzyli się twórcy na przestrzeni dziejów. Do przetargu stanął jeden kandydat: następca niesławnego Goat Petting Simulator, który przybrał formę Goat Olympics 2013 [download]. Dyscypliny są cztery, co i tak stanowi poważną liczbę jak na możliwości parzystokopytnych, poza tym idealnie odpowiada liczbie ich kończyn.

 

 

Niewiele bliżej ścieżek umysłu znajduje się EnviroGolf [online], pierwsza i zapewne ostatnia tekstowa gra w golfa na komputerze, której celem jest uświadomienie odbiorczyniom skrajnie destrukcyjnego wpływu gry w golfa na przyrodę. Skrajnie słuszna gra.

 

#4: Urbanistyka, czyli infrastruktura

Miłośnicy igrzysk podnoszą jak relikwiarz świętego Wojciecha potencjał rozbudowy infrastruktury drogowej na okoliczność igrzysk. Projekt ten wspierany jest przez decydentów najwyższego szczebla, znanych z negatywnego stosunku do ludzkiej egzystencji. Lokalne organizacje separatystyczne wiążą polityczną autonomię Swoszowic z budową eksterytorialnej autostrady do Nowego Sącza. Interesy i polityka władz zostają zatem wzmocnione przez oddolne poparcie współczesnych „żołnierzy wyklętych”, którzy okupacji świeżego powietrza przeciwstawiają wolność jeżdżenia w te i nazad furgonetką, naporowi przyrody stawiają tamę ekranu akustycznego et cetera.

Rozwiązanie tego pozornego doprawdy dylematu ilustruje gra Hot Throttle [online] przygotowana przez Cactusa, gwiazdę trashgamingu, któremu nie jestem godzien głowicy czyścić. Oto parada pijących benzynę i uważających się za samochody popierdolonych nudystów postanawia urządzić sobie wyścigi na wysypisku śmieci. „Wilk syty i owca cała”, jest obwodnica, dysze, gorące powietrze, można poczuć się spełnionym transporterem nawet bez kratki do odliczania VAT-u w dupie.

 

Jedź z nimi

 

Cykliści i miłośnicy alternatywnych środków transportu proszeni są do okienka z napisem Happy Wheels [online], gdzie ich mordercze popędy zostaną zaspokojone w aurze masy krytycznej plutonu.

 

#5: Zyski ekonomiczne

Mówienie o korzyściach finansowych z igrzysk przypomina pracę w korporacji. „Nie wypada”. Znacznie ważniejszą korzyścią jest, oczywiście, nieprzeliczalny na nic prestiż, fantomowy ruch turystyczny oraz rosnąca wykładniczo rozpoznawalność Polski jako eksportera ludzi szukających pracy. Posłanka Marczułajtis nie wspominała jednak o wzroście znaczenia Polski na arenie międzynarodowej, więc i ja – jej ubogi sługa – nie będę podejmował się wyzwania. Jak wie każdy kierowca gimbusa, pieniądz robi pieniądz, kiedy państwo nie wtrąca się w życie gospodarcze, reguluje życie seksualne, daje ulgi podatkowe korporacjom, a ludziom wolny dostęp do broni palnej. Kraje o takiej polityce dążą drogą sukcesu. Wolna ręka rynku każe i obdarza, skutecznie oddziela ziarno od petów i makaron od zupki chińskiej.

 

 

W wolną rękę sportu spoczywającą na myszy wcielamy się w Realistic Summer Sports Simulator [download] (zimowej edycji, niestety, brak). Dyscyplin jest tyle, co możliwości szybkiego zbicia hajsu: wiele. Wszystkie je kontrolują swobodne ruchy kursora będącego w istocie rodzajem zaczepu do sprężyny (od której odbijamy się jak pucybut od dna drabiny społecznej). Dodajmy na marginesie: autor gry jest również autorem gry Enviro-Bear 2000, a to już coś. Dodajmy na derridiańskim marginesie: uznany i ulubiany krakowski poeta cybernetyczny osiągnął w RSSS wyniki kwalifikujące go do elitarnej kasty najlepszych globalnych cyberatletów. Skoro jemu się udało, każdy może to zrobić: wystarczy chęć do pracy i dobry pomysł, na przykład postaw przyczepę z pieczoną cebulą przy dwupasmówce. Uda się na pewno. Powodzenia.

 

❄ ❄ ❄

Żeby odwrócić kota do góry nogami, na koniec mógłbym wymienić kilka udanych winter games, takich jak „kultowy”, że pozwolę sobie użyć tego studenciarskiego określenia, Deluxe Ski Jump 2 [6,99 €], „ładny”, że pozwolę sobie użyć tego drobnomieszczańskiego epitetu, fliper Snowball! [online], albo wkurwiający jak ubieranie choinki Mr Red's Adventure in the Missing Balls [download], ale nie zrobię tego, bo cel tego tekstu jest inny. Produkcja olympic games jest jak produkcja sports-themed video games: trzeba mieć pewien zasób umiejętności oraz poczucie kierunku. Oczywiście, najlepiej nie robić ich wcale. Opisane w tym odcinku gry charakteryzuje słabość polskiego działacza po zjeździe, a nie jest to wybór szczególnie złośliwy. LOLem odbiła się w necie informacja o wycofaniu ze sprzedaży gry Ashes Cricket 2013, która okazała się być zbyt chujowa, żeby traktować ją jako towar. Krykiet to angielski sport. Kraków powinien po angielsku wycofać się z organizacji igrzysk.

 

 

 

Poglądy autora nie są tożsame z poglądami reakcji. Autor nie chciałby nikogo obrazić. Autor od początku wspiera inicjatywę Kraków Przeciwko Igrzyskom. Autor chciałby, żeby pani Jagna Marczułajtis odbanowała go na Fejsie.

• • •

Czytaj także:

• • •

Piotr Puldzian Płucienniczak – cyberatleta, felietonista Ha!artu, debil. Mieszka w Krakowie. Wygraj jeszcze więcej na http://trashgaming.tumblr.com.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information