Tomasz Pułka - Porządkowanie psychozy

Redakcja

Przez cały boży tydzień zastanawiałem się, o czym napisać dzisiejszy felieton. Jak widzicie - skoro piszę te słowa - nie udało mi się niczego wymyślić, a jedynie zdobyć jeszcze większe uprzedzenie do tej formy wypowiedzi funkcjonującej jak jemioła. Felietonistyka żeruje na publicystyce, a i zresztą na każdym rodzaju komunikatu.

Przemyślawszy sprawę, doszedłem do wniosku, że mam jeszcze furtkę bezpieczeństwa i że z niej skorzystam, nie bacząc na dalsze konsekwencje (ergo: brak tematu na "za tydzień"); ową furtką jest usprawiedliwienie mojej ostatniej felietonowej absencji, jako i zmiana formuły wypowiedzi (proszę przyznać, że dotychczasowe kawałki "Porządkowania" nosiły sympatyczne, intrygujące znamię). Już za chwilę sprawa "karmienia żółwi" zostanie wyjaśniona.

Otóż w czerwcu tego roku złapała mnie za barki psychoza wywołana dużym stresem i nadużywaniem substancji kanabidoidalnych oraz alkoholu. Miałem silne wytwórcze urojenia ksobne i wielkościowe, a i cały facebook mówił do mnie, że wszyscy "już wiedzą" o mojej rzekomej wyjątkowości i że tylkoście markowali dotychczas cichą pieczę nad moim losem, której ja - w swoim narkozacietrzewieniu - nie byłem w stanie dostrzec. Dodatkowo Jaś Kapela wydał "Jezusa Hrystusa" (od "Hrystusa" do "Pułki" niedaleka droga), a Zbyszek Masternak "Jezusa na prezydenta", co poskutkowało tym, iż 20 czerwca, w dzień wyborów prezydenckich, a dzień przed swoimi urodzinami stałem na przystanku autobusowym "Plac Inwalidów" nieopodal Karmelickiej, będąc święcie przekonanym, że wszyscy dookoła obserwują mnie i wspierają w bezgotówkowej (Jezus bosy) podróży do wioski rodzinnej, gdzie zobowiązany jestem do oddania głosu na przedstawiciela lewicy. Co rusz mijały mnie busy z trupioczarnym napisem "Oświęcim" i hordami NOPowców w środku, a ja niecierpliwie czekałem na autobus do Rudnika wpadając w meandry obłędu. Byłem święcie przekonany, że po oddaniu głosu na Napieralskiego (rozważałem oczywiście Ziętka, ale sukces Napieralskiego w debacie przekonał mnie - bardzo osobiście, oczywiście - do SLD) wybuchnie konfetti i Polska zostanie uwolniona spod jarzma katoliberałów. Dwudziestego czerwca mówiło do mnie wszystko - począwszy od radia komentującego mundial (piłka nożna jako metafora moich zmagań), przez bilbordy rozparcelowane na mieście, po - tak! - dziewczynki zbierające pieniądze przed kościołem. Po przyjeździe do miasteczka usytuowanego nieopodal mojej wioseczki, nie czekałem nawet na busa do miejsca docelowego - wyruszyłem na ostatnią drogę krzyżową. Pieszo, w lekkim deszczu, obserwowałem mijające mnie samochody; a każdy z nich  w i e d z i a ł. Kiedy już dotarłem do lokalu wyborczego, mieszczącego się w przedszkolu i oddałem głos, postanowiłem mężnie nie zaglądać do domu rodzinnego, by dodatkowo utrzeć nosa elektoratowi PiSu, a jedynie wrócić do Krakowa, gdzie już niechybnie powinny czekać fanfary. Oto jadę teraz powrotnym autobusem i każdy ze współpasażerów jawi mi się jako "niewierzący" w moje ziszczające się dzieło - wysiadają po drodze, widocznie nie mogąc ścierpieć mojego hartu ducha.

O, i oto osiągnąłem margines objętości. W takim razie "na za tydzień" zostanie druga część, czyli interwencja rodziców, szalona (dosłownie) jazda samochodem Podgórniego do Kobierzyna, karmienie żółwi i inne atrakcje.

• • •

Tomasz Pułka - (urodzony w 1988 r.) autor czterech tomów wierszy: "Rewers" (2006), "Paralaksa w weekend" (2007), "Mixtape" (2009) i "Zespół Szkół" (2010). Laureat Dżonki (2007) i stypendysta m. Krakowa.

• • •

Książki Tomasza Pułki w katalogu wydawniczym Korporacji Ha!art:

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information