Jakoś o szóstej nad ranem zamykali Betel i już przestawałem wszystkich obrażać. Bo co, mi nie wolno? Pierdoleni, zniewieściali hipsterzy – kim są wobec mnie, Tatara z Podkarpacia, którego pradziadek dowodził obroną Lubaczowa? Wyjebać szmacie jednej i drugiej, niech im te iPhony popękają, kurwa.
Piotr Polak, przynajmniej w świetle tego, co zdołał w temacie przeczytać, nie był alkoholikiem. Nie zmienia to jednak innego faktu, że spożywał często, często też niemało. Nieraz nachodziły go niepokoje, czy aby nie wpada powoli w uzależnienie, ale zawsze owe wątpliwości rozwiewał nonszalancko Melchior Ostrówski, lokalny wieszcz o ustabilizowanym życiu rodzinnym.
Czasami mamy dziwaczne sny. Takie, w trakcie trwania których leżymy przygwożdżeni do łóżka i czujemy to, wiemy, że śpimy. To sprawia, że sen nakłada się na jawę i daje złudzenie realności. Całkiem niedawno miałem jeden z tych snów, ale gdy dziś się nad nim zastanawiam, nie jestem już taki pewien, czy rzeczywiście był snem, czy może przebłyskiem z drugiego życia, gdzieś po drugiej stronie zasłony z mgieł.
Kiedy pod domem niewinnej dziewczyny w deszczową noc straszliwie warczał kombajn, zapewne nie czuła ona egzaltowanej ekscytacji (której doświadczyłaby niejedna znudzona mieszczka), a rodzaj zmieszania połączonego z przerażeniem. Bo co jak co – miłość niejedno ma imię – owszem, ale jaka miłość popycha do tego, by w nocy ukraść kombajn z pegeeru i zajechać nim pod dom ukochanej?
Okolicznościowa scena stoi. Smoleńsk to Miasto-bohater, a Miasta-bohaterowie zawsze zostawiają jedną scenę na rejonie, w razie gdyby ktoś miał wystąpić i przypomnieć wszystkim, kto tu jest kurwa Miastem-bohaterem, albo zaskandować: „Raz sierpem, raz młotem...”, żeby Polacy więcej nie fikali tak jak Zygmunt Waza, gdy przyszedł jumać Smoleńsk i później trzeba było powstanie antypolskie organizować.

Księżycowa opowieść [fragment książki "Tak jakby nic się nie wydarzyło. Teatr Forced Entertainment"]
– Sztuka to miejsce, gdzie mówi się barwnie, gdzie mówieniem przywraca się językowi życie, gdzie reanimuje się idee, obraca nimi i pokazuje ich drugą stronę – dodał. – Sztuka to miejsce wyłomu w starych ideach, otwierania ich i tworzenia w nich nowych. Sztuka jest narzędziem nawigacji, lepszym niż GPS. To broń lepsza niż koktajl Mołotowa.
Z seksem było trochę gorzej, nie było w nim spodziewanej francuszczyzny, ale klasykę zdążyli jako tako przerobić. Kiedy Piotr zagaił coś o ślubie, dziewczyna była wniebowzięta. Do momentu, kiedy oświadczył, że zamierza po studiach wrócić do Radomia, bo tam jest jego ściślejsza ojczyzna. Powołał się na Jacka Malczewskiego, Leszka Kołakowskiego i Walerego Przyborowskiego.
Bywają wizyty lekarskie, które już same w sobie są niezwykłą przygodą. Dla nich warto nazmyślać w pracy, że siostra ma nawrót raka. Poleciałem sobie samolotem z Chopina, z Balic pociągiem do Dworca Głównego, a potem już taksówką numer pięć na Salwator.
Z nudów zapisał się na podyplomowe studia z antropologii kultury w stolicy. – To takie szklenie dupy, ale bardzo twórcze. Co z tego będzie, Bóg raczy wiedzieć – tłumaczył się nieraz znajomym ze swojego kroku. Po cichu liczył jednak na jakąś pokrewną, płci przeciwnej, duszę, która – tak jak on – szukać będzie intelektualnego i emocjonalnego zbliżenia wśród podstarzałych post-żaków.