W rzędach wagonów

Dariusz Wichowski

3 października 2015 roku, podczas festiwalu Ha!wangarda, ogłoszono werdykt konkursu FLASH FICTION, wydany przez Jury w składzie: Małgorzata Rejmer, Juliusz Strachota, Ziemowit Szczerek i Piotr Marecki. Na konkurs wpłynęło 155 prac. Zgodnie z zapowiedzią, Jury wyróżniło nagrodą pięć z nich.

PRZECZYTAJ WERDYKT

Począwszy od 7 października, przez cały miesiąc będziemy publikować na portalu jeden nagrodzony tekst. Oto trzeci z nich.

 

Dariusz Wichowski – W rzędach wagonów

 

Tego dnia metro było łaskawe. Można było stać spokojnie i obserwować współpasażerów. Stabilnie zakotwiczony przy rurce pośrodku wagonu miałem widok na wszystkie strony. Niestety, aż do Centrum nie działo się nic interesującego.

I wtedy wsiadła Ona. Wpłynęła do wagonu z grupką trzynastolatek i wkomponowała się w rozszczebiotane towarzystwo. Początkowo wziąłem ją za jedną z nich. Nie mogłem bardziej się pomylić. Była starsza, mogła mieć z piętnaście-szesnaście lat. Wysoka blondynka, w okularach z grubymi oprawkami. Mała miała wyraz głębokiej pogardy dla wszystkich i wszystkiego wyryty na twarzy. Maska nienawiści i nos wyżej czoła. Piękny okaz zimnej suki w stadium larwalnym.

Obserwowałem ją z zapałem godnym Humberta Humberta, co dopiero teraz wydaje mi się niepokojące. Moja wzmożona uwaga miała jednak szybko zaprocentować.

Na Ratusz Arsenał wsiadł On. Właściwie wbiegł w ostatniej chwili, zziajany. Apollo zamknięty w ciele szesnastolatka. Umykając przed zamykającymi się szczękami drzwi potrącił Ją. I tu stało się coś niesamowitego. Spodziewałem się, że zostanie zignorowany lub obrzucony tym zimnym spojrzeniem co my wszyscy, ale nie. Wręcz przeciwnie. Po wymianie zdawkowych przeprosin i uprzejmości maska suczy pękła, a zza fasady wyłonił się uśmiech. Szczery, co do tego nie miałem wątpliwości. Jego ślad utrzymał się na długo po tym, jak On oglądał już wiadomości sportowe na ekranie gdzieś nad moim ramieniem.

Widziałem, że Mała nie miała nic przeciwko temu, że Apollo ją delikatnie popchnął. A patrząc najpierw po ustach, a później też po oczach, nie miałaby nic przeciwko temu, by robił to wielokrotnie i dużo mocniej. Najlepiej dociskając do ściany. Nie miało znaczenia, że patrzyliby na to ludzie.

Gdy on, wciąż skupiony na ekranie, nie pamiętał już pewnie o trąconej ramieniem szczupłej blondynce w rurkach i butach na koturnie, ona pamiętała na pewno. Patrzyła gdzieś w dal i już nie miała na sobie lodowej maski. Mogła być suką, ale na tę chwilę była rozgrzana. Widział to też pryszczaty chłopak, który siedział niedaleko. Odwrócił twarz, by nie patrzeć na nich dłużej. Wiedział, że takie jak ona mogą się nim interesować tylko we śnie.

Z wrodzonej tępoty nie od razu zrozumiałem, czego byłem świadkiem. Uświadomiłem to sobie, gdy z głośnika padło „Plac Wilsona”. Wyszedłem z wagonu i stanąłem na peronie, patrząc jak zmieniają się kolorowe światła pod sufitem. Drzwi metra zamknęły się za moimi plecami. W pełni uświadomiona Ona i kompletnie nieświadomy On pojechali dalej.

I wtedy do mnie dotarło. Byłem świadkiem myślogwałtu.

Może powinienem gdzieś to zgłosić?

• • •

Czytaj inne nagrodzone teksty:

• • •

Dariusz Wichowski – żyrardowianin chwilowo mieszkający w Warszawie, domator, autor bloga www.dyskultura.pl, współautor www.retrokultura.pl i korposzczur. Poza pracą i próbami pisarskimi, w czasie wolnym wirtuoz bezproduktywnego marnowania czasu i koneser patrzenia w ścianę.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information