Jadę do Warszawy. Pendolino-Srendolino, bo akurat spóźniłem się na TLK. Jeszcze o tym nie wspominałem, ale piszę teksty do gazet. Tygodników, dwutygodników, srytygodników. O celebrytach. Tomasz Lis wyprowadził psa, piszę na przykład, i jeszcze biorę za to pieniądze.
– Nienawidzę islamu! To choroba! Trzeba amputować zakażone kończyny, zanim zarażą resztę organizmu. We Francji może być już za późno! Sami się prosili, lewaki, geje i łosie, to teraz mają. Trzeba wyciągać wnioski z historii. Co zrobił Zachód, gdy napadł nas Hitler? To bierzmy przykład i ratujmy swoje, gdy wróg u bram!
Niestety, zauważam u pana lekki spadek formy. Przeintelektualizowanie. Ludzie, w tych trudnych czasach oczekują prostych, optymistycznych treści. Takich, po których niedzielny obiad smakuje jeszcze lepiej, a promocje w sklepach okazują się jeszcze bardziej atrakcyjne. Nie płacę panu za przygnębiające porównania współczesnej cywilizacji do faryzeuszy.
Co kryje się wewnątrz pałacu? W niegdyś wspaniałym przedsionku (obecnie już trochę zmurszałym), nad staroświecką recepcją wisi izometryczna mapa Kota Mati, wielka na całą ścianę. Odzwierciedla Miasto z perspektywy lotu ptaka. Ktoś z malarskim zacięciem oddał bardzo szczegółowo wszystkie budynki i ulice z okresu rządów Brytyjczyków.
Najpierw prorosyjscy bili studenciaków w markowych ciuchach, ale momentalnie pojawili się na miejscu faceci z czerwono-czarnymi upowskimi kokardkami, odpowiadając tituszkom pięknym za nadobne. Milicja biegała między tymi kłębkami ludzkich ciał i próbowała je rozsupłać. W ruch poszedł gaz pieprzowy, który z nikim nie sympatyzuje i uznaje tylko prawo aerostatyki, więc uczciwie i po równo dusił wszystkich.
Na pubie, który stoi przy wjeździe na Boscombe od strony Wessex Way, powieszono tablicę „NA SPRZEDAŻ”. Zauważyłem ją wracając z nocnej zmiany, ale ponieważ byłem zmęczony i myślałem tylko o tym, żeby się walnąć do łóżka, jakoś nie zapadło mi to w pamięć.
Dzielni, waleczni, dumni wojowie. Odziani w ortalionowe zbroje i wełniane przyłbice. Podnieceni, podburzeni, gotowi. Najlepsi z najlepszych, starannie wychowani przez ulicę, wierni swoim barwom, wierni swojej Ojczyźnie. Doborowa polska falanga pod władzą Aleksandra w Wielkim głośniku. Nad wodami Bumelos, pod bożym niebem. Już niedługo, już tuż-tuż, już będą maszerować! Patrioci!
Chcemy przejść się do rady obwodowej, która została wczoraj zajęta przez rosyjskich demonstrantów. Anatol idzie z nami. To człowiek, który (...) twierdzi, że teraz się trochę co prawda spieprzyło, ale wszystko będzie dobrze. Że Polacy, Ukraińcy i, rzecz jasna, Rosjanie będą żyć na Donbasie w zgodzie i harmonii, a ich mała ojczyzna rozwinie się pod światłymi rządami... właściwie to nie do końca wiadomo kogo, ale przyszłość czeka ich wspaniała.
– Karol Kot to krakowska legenda – mówię do słuchaczy. – Ma szansę dla Krakowa stać się tym, czym jest Kuba Rozpruwacz dla Londynu. Kto wie, może za kilka lat będzie można wykupić wycieczkę z przewodnikiem szlakiem Krwawego Lola. Kamienica przy Meiselsa 2, gdzie mieszkał, byłaby ważnym punktem tego szlaku. To tylko kwestia czasu, aż ktoś podchwyci temat.