Piotr Macierzyński - wiersze z "kwiku" / "squeal", selected poems

Redakcja

kwikDrogi ubogi!

„Ubogi”, bo stoi u Ciebie, że poeci rodzą się na ubogich glebach. No i cytujesz jeszcze kogoś, kto mówi, że trzeba upaść na głowę i jeszcze wciągnąć krew nosem, żeby zachwycać się poezją. No więc upadłem na głowę i wciągnąłem.

No i dobrze się w Twoim „chlewie” czułem, wśród tych kwików i chrząknięć. Niezła z Ciebie świnia, potrafisz odsłonić się maksymalnie („w poezji jest trochę inaczej niż w boksie”). Ja w ogóle dobrze się czuję z poetą, który napierdala głową w pocztową skrzynkę, a jego ukochana dupa musi ją potem otwierać nożem. Który jest jak kot wykąpany i wystawiony na mróz z hipotermią w oczach skrobie w szybę. Który bity przez kolegów w dzieciństwie mści się na niepełnosprawnej dziewczynce i pisze o tym wiersz. Który, onanizując się, odkrywa, że duszy nie da się oszukać ręką. Który o protezach swego ojca pisze tak: „tata nigdy nie bał się psów / zawsze kopał je protezą […] miał nogę na każdą okazję”. Potwór, nie człowiek ten Twój ojciec. Mam nadzieję, że jego protezy zżarły mu już korniki. Ale pamiętaj, dzięki niemu mogłeś napisać te wiersze. Mam Cię z głowy?

Janusz Rudnicki

 

SCROLL DOWN FOR ENGLISH VERSION

 

 

 

X X X

 

jutro minie pięć lat
jak Justyna ode mnie odeszła
czy będę to jakoś świętował
pamiętam jak pomagała mi się wyprowadzić
ja niosłem worki z książkami i polską muzyką rockową
i obejmowałem poduszkę
ona płyty z muzyką poważną i nawilżacz powietrza
na sam koniec jeszcze ją wykorzystałem
jako tragarza
do domu mogła wracać w podskokach jak szczęśliwy osioł
z którego zdjęto dołujący ciężar
zamieszkałem u matki ale domyślałem się że tu mnie znajdzie
prokuratura wojskowa więc postanowiłem zrobić im niespodziankę
i zgłosiłem się w święto Trzech Króli
kazali mi napisać oświadczenie
czemu nie odbierałem wezwań to napisałem
że wymeldowałem się od dziadka bez wskazania nowego adresu
a dziadek umarł i nie informował mnie o wezwaniach
jeśli chcecie zobaczyć wkurzonego oficera
możecie skorzystać z tego wzoru
na nic się zdały zaświadczenia od specjalisty
stwierdzające u mnie po polsku i po łacinie
depresję zimową
spytali tylko jakie miasto lubię
– Gdańsk
dali mi Jelenią Górę
nie wiem na co liczyli
myśleli że się nie odwołam
napisałem że czuję wielką krzywdę w sercu
że przecież pomimo depresji przyszedłem z własnej woli
i to w Trzech Króli
a oni bez ponownego zaglądania między pośladki
pakują mnie taki szmat drogi
gdy pozwolili mi na wizytę u psychiatry
to już byłem w domu
mogli od tego zacząć
a nie wzywać mnie za pośrednictwem zmarłego
lekarz spytał dlaczego poszedłem na EKG
skoro miałem jedynie skierowanie do Poradni Zdrowia Psychicznego
– bo wszyscy szli na EKG
– a co panu dolega
– ostatnio nagrodził mnie Ernest Bryll
stwierdzili trudności adaptacyjne silnie upośledzające odbycie służby wojskowej
oraz nieprawidłową osobowość
szczęśliwy pobiegłem z tym rozpoznaniem do Justyny
armia polska nie pokonała mojej depresji
Justyna przeczytała papier
spojrzała mi w oczy i zapytała
wymigałeś się od wojska więc teraz możesz się żenić
ale aż tak nienormalny nie byłem

 

 

 

X X X

 

w domu trzeba było się tak zachowywać
jakby ojciec miał obie nogi

tata nigdy nie bał się psów
zawsze kopał je protezą

zapasowe nogi leżały pod moim łóżkiem
często je zmieniał
miał nogę na każdą okazję

swoją stracił w głupi sposób
gdy w młodości wskakiwał do tramwaju
już myślał że się nie ożeni
a przyjęli go nawet do partii komunistycznej

te nogi to była największa tajemnica rodziny

był taki starszy chłopak
który zawsze mnie bił
próbowałem wszystkiego
płakałem uciekałem strzelałem z procy
w końcu powiedziałem mu że ojciec nie ma nogi
i wiecie że pomogło
co prawda przezywali mnie dziecko kaleki
ale już nie bili
tak mocno

tylko w domu nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca
byłem zdrajcą
który pod wpływem bicia opowiedział o tym czego nie ma

nie wiem dlaczego
ale gdy chłopaki się dowiedzieli że ojciec jest bez nogi
nie chcieli grać ze mną w piłkę

bardzo chciałem być protezą
latem go raniły
skrzypiały na mrozie
ale i tak poświęcał im mnóstwo czasu
znał ich każde pragnienie i śrubkę
nie mógł się bez nich obejść

 

 

 

X X X

 

tata miał czarny pas w dołowaniu
powtarzał że z tego co opowiadał dziadek
to Oświęcim byłby wymarzonym miejscem
dla mojej dalszej edukacji
wreszcie nauczyłbym się punktualności zaradności i porządku
gdy wracałem późno do domu
zmieniał się w Poncjusza Piłata
kiedyś gdy jechaliśmy autobusem tata czytał regulamin MPK
zabrania się przewozić rzeczy odrażających
powiedział
zobacz tu jest coś o tobie
nawiązywała się między nami nić nieufności
gdy rozmawialiśmy zawsze czułem się jakbym był małym robakiem
który z ciekawości wszedł do słoika po ogórkach
a ojciec w tym czasie zakręcił pokrywkę
i krzyknął ty frajerze
raz powiedział że na mnie to nawet nie warto splunąć
akurat z tego się ucieszyłem
w Boże Narodzenie pożaliłem się matce
że u nas w domu nie okazuje się uczuć
odpowiedziała jak to
przecież nie byłeś bity
często śni mi się pies przywiązany do drzewa
nad nim napis pięć strzałów

 

 

 

X X X

 

z delikatnością Jerofiejewa powiedziałaś
na ożenek za późno,
na cmentarz za wcześnie
w kontaktach z kobietami gubi mnie szczerość
nie ukrywam że lubię napić się wódki
i dziewczyna myśli sobie
żeby chociaż o tym nie mówił
tobym potem mogła powiedzieć przyjaciółce że nie wiedziałam
a tak wyjdę na głupią
ćma czeka za oknem niecierpliwie
jak ja gdy chciałem żebyś wpuściła mnie między nogi
samica dzioborożca wybiera samca który ma bardziej jaskrawy dziób
dziewięć na dziesięć samic dokonuje takiego wyboru
bo to oznacza lepsze zdrowie
pozostałe to wariatki
które wybierają poetów
związek przechodzi różne fazy
od wiele wybaczam
do coraz więcej wymagam
aż do znowu piłeś
gdybyś mnie tak kochała jak kota
to jeszcze wszystko mogłoby się ułożyć
powiedziałaś to kup sobie jakiś prezent na święta
a ja zwrócę ci pieniądze na podstawie paragonu
myślicie że zmyślam
chciałbym
Bóg pozwolił wejść do piekła poecie
bo wiedział że choć będzie umiał je opisać
to ludzie mu nie uwierzą
chyba tylko ktoś niespełna rozumu mógłby ci pożyczyć pieniądze
więc ja to zrobiłem
Ed Wood w czasie II wojny światowej wstąpił do marines
jako transwestyta podczas bitwy o Guadalcanal
miał na sobie damską bieliznę pod mundurem
najbardziej bał się że zostanie ranny i trafi do szpitala
a co by było gdyby trafił do japońskiej niewoli
gdy Woody Allen pyta kosmitów o sens życia i co ma robić
odpowiadają mu
rób te śmieszne filmy
czasem mam wrażenie jakbym był po rozmowie z kosmitami
pamiętam jak drażniłem twoją łechtaczkę językiem
i po orgazmie chciałem żebyśmy się pocałowali ale odmówiłaś
zapytałem dlaczego
tak ci powiem
nie mogłabym być lesbijką
musiałem zadowolić się inteligentną odpowiedzią
czy wyciągnęłabyś moje wiersze z pieca jak Małgorzata rękopisy Mistrza
czy raczej jeszcze popchnęłabyś je pogrzebaczem
czy jestem jak lew który zdobywa
na początku tak
potem jestem jak Ed Wood w niewoli albo wykąpany kot
wystawiony na mróz
który z hipotermią w oczach
skrobie w szybę

 

 

• • •

Piotr Macierzyński (ur. 1971). Wiersze publikował między innymi w „Studium”, „Kwartalniku Artystycznym”, „Lampie”, „Akcencie”, „Ha!arcie”, „Opcjach”, „Czasie Kultury”. Wydał tomiki Danse macabre i inne sposoby spędzania wolnego czasu (2001), tfu, tfu (2004), Odrzuty (2007), Zbiór zadań z chemii i metafizyki (2009), antologia wierszy ss-mańskich (2011). Więcej na stronie: http://www.piotrmacierzynski.republika.pl.

 


 

Dear pauper!

I call you “pauper” because you have written that poets grow from poor soil. And you quote someone who says that it’s necessary to go crazy and draw blood from the nose in order to become enraptured by poetry. And so I went crazy and drew blood.

I felt good in your “pigsty”, among those squeals and grunts. You’re one hell of a pig; you're able to reveal yourself completely (“in poetry it’s a bit different than boxing”). I generally feel good with a poet who slams his head against the postbox, and his beloved bitch has to open it later with a knife. A poet who’s like a cat that has just been given a bath and has been left out in the freezing cold, who scratches at the windowpane with hypothermia in its eyes. Who, beaten up by his classmates in his childhood, avenges himself on a disabled girl and writes a poem about it. Who, while masturbating, discovers that you can’t fool your soul with your hand. Who writes the following about his father’s artificial leg: “dad was never afraid of dogs / he always kicked them with his prosthetic [...] he had a leg for every occasion”. He was a monster, not a man, that father of yours. I hope his prosthetic limbs have already been devoured by woodworms. But remember, it’s thanks to him that you were able to write these poems. Am I through with you now?

Janusz Rudnicki

 

 

 

X X X

 

i imagine how wonderful it would be
if my father died

people get used to each other
especially if they live under the same ceiling
but somehow i never managed

i don’t believe in affection stemming from blood and bones
my uncle played chess with me
even though he knew he’d win
and in this way he paid more attention
to my upbringing than my father

the arguments ended only fourteen years ago
when dad stopped talking to me

i can’t actually say a single bad thing about him
while i was a kid he never threw me out of the house
he gave me his last name and kept me overfed

if it weren’t for my mother
i would think that humans shout to communicate
and i wouldn’t know any terms of endearment

like most strangers
i don’t wish him any harm
i just imagine how wonderful it would be
if my father had died
when i was young
and i could think that i miss him

 

 

 

Alarm

 

at confession i made up sins
i’ve always held the belief
that it’s better to do more penance
than to later sit in Hell

that’s what i thought as a child who couldn’t bear
the burden of the soul
already during the white week after my first holy communion
the devil snared it effortlessly

four days after my first communion
i committed a sin but didn’t know what to do
i was afraid to tell my mother
afraid to disappoint grandma and the entire community

should i skip school and go to confession
because during the evening mass
i would totally stand out in my white communion suit
and satan was just waiting for that

others didn’t commit sins as quickly
i didn’t want to be the first and so i took communion
in order for there to be no shame

 

 

 

X X X

 

my parents often had to go to my school
to complain that i’d been beaten up again
once my father told me
i wish that at least once i’d be called
because you beat someone up
but you’re always the wimp

and one day i succeeded

there was a disabled girl at our school

i fought for my father’s love

 

 

 

X X X

 

at home we had to act
as if my father still had both of his legs

dad was never afraid of dogs
he always kicked them with his prosthetic leg

he kept his spare legs under my bed
he changed them often
he had a leg for every occasion

he lost his in a stupid way
while jumping onto a tram in his youth
he assumed he’d never get married
and they even accepted him into the communist party

those legs were my family’s greatest secret

there was this older boy
who was always hitting me
i tried everything
i cried i ran away i tried to get him with my slingshot
finally i told him that my father only had one leg
and you know it helped
they nicknamed me son of a cripple
but they didn’t hit me
quite as hard

only at home i couldn’t find a place for myself
i was a traitor
who gave in when beaten
and told people about what wasn’t there

i don’t know why
but when the boys found out that my father had no legs
they didn’t want to play ball with me

i wished i could be one of his prosthetic legs
they hurt him in summer
they creaked in the frost
but in spite of that he devoted so much of his time to them
and he knew their every desire and screw
he couldn’t manage without them

 

 

 

X X X

 

dad had a black belt in putting people down
he told me repeatedly
that according to what he knew from grandpa
Auschwitz would’ve been an ideal place
for my further education
finally i’d learn to be punctual resourceful tidy
when i returned home late
he transformed into Pontius Pilate
one time when we were taking the bus together
he read the regulations
using public transport with repulsive things is prohibited
he said
look, there’s something about you here
we became bound by a thread of mistrust
whenever we talked i always felt as if i were a tiny worm
which had crawled into a pickle jar
and father twisted the lid shut
and shouted you loser
once he told me that i’m not even worth spitting at
actually i was happy about that
at christmas i complained to my mother
that there was no affection in our house
she responded what do you mean
you’ve never been beaten

i often dream of a dog tied to a tree
with five shots five złoty written above it
and father collecting the money

 

 

 

X X X

 

when he came home drunk
he loved to drill me
i was a recruit who inspired cruelty
he ordered me to get dressed quickly
but i was so nervous my winter socks got tangled
you can’t even imagine
how many crouches a recruit must do for that
i was very good at obeying the command get down!
i fell from exhaustion even without being ordered to
dad called out to me hey soldier
i’ve been given an order to execute stragglers by firing squad

i answered yes, sergeant
when i happened to sneeze he said no need to say ’bless you’
since you won’t last long
before sleep i imagined an execution
during which my kindergarten teacher led a game of blind man’s bluff
i always thought of this as preparation for going in front of a firing squad
consisting of ten fathers raising their guns
i wasn’t afraid
i knew that first mom would burst into tears
but then she would scold the sergeant
from my earliest years i’d been prepared to go to the scaffold
that’s why it surprised me a bit
when one day father kicked me out of the house
and suddenly i felt pardoned

 

 

 

Warsaw

 

dad used to go to the capital to have his prosthetic leg fitted
once he took me with him
he wanted to get it done fast
so he skipped the line to the technician’s office
leaving me in front of the examination room
i understood then what he needed me for
he said he was with a sick child

i had tears in my eyes
when the cripples asked me what illness i had

they were mostly war veterans
who had left their legs on a battlefield
normally father would have to let them go first
because he’d lost his through stupidity

i promised myself that if mine ever gets amputated
i won’t cut veterans in line

when dad came out
he had to push his way through a raging crowd of invalids
everyone with a limp except me

later he showed me some monuments
but to me Warsaw was a city of people missing limbs

in the tram i burst into tears
he told me to be a man
after all we’d never see them again
and we saved two hours

 

 

 

• • •

Piotr Macierzyński (born 1971) is a poet whose works have appeared in numerous publications, including Studium, Kwartalnik Artystyczny, Lampa, Akcent, Ha!art, Opcje, and Czas Kultury. He has published the following chapbooks: Danse macabre i inne sposoby spędzania wolnego czasu [Danse Macabre and Other Ways of Spending Free Time] (2001), tfu, tfu [ugh!] (2004), Odrzuty [Rejects] (2007), Zbiór zadań z chemii i metafizyki [Chemistry and Metaphysics Exercise Book] (2009), antologia wierszy ss-mańskich [An Anthology of SS-Man Poems] (2011). Official website: http://www.piotrmacierzynski.republika.pl.

• • •

Translated by: Scotia Gilroy

Scotia Gilroy is a literary translator, writer, cultural journalist and musician from Vancouver, Canada, currently living in Cracow, Poland. She holds a degree in literature from Simon Fraser University (Canada). She has taught English at the Jagiellonian University (Cracow), and currently works as a book editor for the university’s academic press. She also works as a Polish-English translator for numerous cultural institutions and literary publishers, and edits Ad Americam, the Jagiellonian University’s annual journal of American studies. Her fiction has appeared in the anthology Warsaw Tales and the Berlin-based journal Bordercrossing Berlin.

Scotia Gilroy – tłumaczka literatury, pisarka, dziennikarka kulturalna i muzyczka. Pochodzi z Vancouver, mieszka w Krakowie. Studiowała literaturę na Simon Fraser University w Kanadzie. Pracowała jako lektorka języka angielskiego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Obecnie zajmuje się redakcją książek dla wydawnictwa uniwersyteckiego. Tłumaczy na angielski dla licznych instytucji kulturalnych i wydawnictw oraz redaguje „Ad Americam” – Zeszyty Naukowe Katedry Amerykanistyki UJ. Jej utwory ukazały się m.in. w antologii Warsaw Tales i berlińskim piśmie „Bordercrossing Berlin”.

• • •

Więcej o książce kwik Piotra Macierzyńskiego w katalogu wydawniczym Korporacji Ha!art

kwik w naszej księgarni internetowej

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information