Walter Benn Michaels - Kształt znaczącego [fragmenty, cz. 4]

Pamiętanie

W Mausie Arta Spiegelmana Żydzi są myszami, Niemcy kotami, Polacy świniami, Amerykanie psami, Afroamerykanie zaś czarnymi psami. Typologia taka rodzi kilka (różnego rodzaju) pytań: co oznacza przedstawienie różnych grup ludzi jako zwierząt? Czy mamy tutaj do czynienia z udaną parodią odczłowieczenia Żydów przez Hitlera, czy też parodia ta staje się ostatecznie powtórzeniem odczłowieczenia? I jakie zasady rządzą powyższą typologią? Czy różne zwierzęta odpowiadają różnym grupom rasowym? Czy raczej różnym narodowościom? A może różnym religiom, skoro żona Arta, Francuzka, niegdyś będąca żabą, po przejściu na Judaizm staje się myszą? Maus jest interesujący między innymi właśnie dlatego, że Spiegelman, stawiając takie pytania i nie sugerując zarazem żadnej ostatecznej odpowiedzi na nie (a prawdę powiedziawszy, uniemożliwiając udzielenie takiej odpowiedzi), zauważa – przedstawia za pomocą przykładu – posthistorystyczne przywiązanie do postrzegania świata jako zorganizowanego przez tożsamości. Chciałbym jednak zacząć to omówienie, pytając nie tyle o ogólną logikę typologii Spiegelmana, ile o jedną z obecnych w niej kategorii: dlaczego mianowicie Afroamerykanie są psami? Albo, by jakoś ukierunkować to pytanie, dlaczego Żydzi amerykańscy psami nie są?

W „Epilogu” do Autobiografii Malcolma X Alex Haley odnotował uwagę wygłoszoną przez Malcolma X, patrzącego na „kilkoro małych aniołków”, które bawiły się i „krzyczały w jakimś obcym języku”, czekając na swoje bagaże na lotnisku: „Już jutro wieczorem będą znały swoje pierwsze angielskie słowo – czarnuch1. W opowieści tej nie chodzi po prostu o to, że Stany Zjednoczone są lub były krajem rasistowskim; chodzi raczej o to, że nauczenie się słowa „czarnuch” charakteryzuje najważniejszą fazę amerykanizacji imigrantów – fakt, że imigrant, zgłaszając pretensje do nowej tożsamości narodowej, zyskuje także dostęp do nowej tożsamości rasowej. W Europie Wschodniej ojciec Arta, Vladek, jako Żyd należał do grupy uciskanej rasowo; pod rządami Nazistów był definiowany w opozycji do Aryjczyków. Ameryka zalicza jednak Żydów do białych przez odróżnienie ich od czarnych. Co więcej, zdaniem Malcolma X amerykańska dwoistość rasowa pełni funkcję maszyny do wytwarzania szerokiej gamy białych – nie tylko Żydów, lecz także Irlandczyków, Włochów, Polaków, a w ostatnich latach, jak można by dowodzić, również Azjatów – z których wszyscy, choć narażeni są na rozmaite formy uprzedzeń i dyskryminacji, ulegli jednak przekształceniu w rasowych pobratymców tak zwanych Anglosasów.2 (Zaiste, jeśli sukces ekonomiczny jest miarą sukcesu w społeczeństwie amerykańskim, to według najnowszych danych Amerykanie pochodzenia azjatyckiego znajdują się na pierwszym miejscu, Afroamerykanie zaś na ostatnim).

Z tego punktu widzenia fakt, że Żydzi w Mausie są myszami, wydaje się niezwykły zarówno dlatego, że inni imigranci zostali połączeni w jedną całość jako psy, jak i dlatego, że nawet ludzie, których odmienność rasowa umożliwiła takie połączenie – Afroamerykanie – także przedstawieni są jako psy. Głównym tematem Mausa nie jest oczywiście różnica rasowa w Stanach Zjednoczonych; wykorzystane w nim zwierzęta mają reprezentować kategorie rasowe, które funkcjonowały w Europie Wschodniej przed Holokaustem i w czasie jego trwania. Równocześnie jednak obszerna rama fabularna Mausa, na tyle obszerna, by wprowadzić postacie Afroamerykanów, a nawet wprawić Arta w zażenowanie z powodu wrogości jego ojca wobec „szwarcerów”3, sama pełni pewną funkcję rasową. Pozwala nam bowiem spojrzeć na Stany Zjednoczone przez pryzmat Holokaustu. Gdy zaś patrzymy na nie w ten sposób, to wówczas okazuje się, że wcale nie dzielą się one na czarnych i białych, lecz na psy i myszy, Amerykanów i Żydów.

Właśnie takie wykorzystanie Holokaustu, podkreślenie nie tylko jego potworności, lecz także szczególnego znaczenia dla życia rasowego w Ameryce (co zostało oficjalnie usankcjonowane przez stworzenie państwowego U.S. Holocaust Museum w Waszyngtonie) wywoływało czasami gniewne reakcje Afroamerykanów. Stąd słynna dedykacja Umiłowanej Toni Morrison dla sześćdziesięciu, i więcej, milionów – liczba przytoczona również w Almanac of the Dead Leslie Marmon Silko, choć w odniesieniu do rdzennych Amerykanów: „Chce mi się śmiać, gdy słyszę całe to gadanie o Hitlerze”, jak mówi jeden z Indian meksykańskich. „Hitler nauczył się wszystkiego od Hiszpanów i Portugalczyków”. Chociaż porównania liczby Żydów zamordowanych przez nazistów z liczbą czarnoskórych zabitych w okresie middle passage i niewolnictwa bądź z liczbą rdzennych Amerykanów, którzy zginęli w czasie europejskiego podboju Ameryki, krytykowano jako rodzaj rywalizacji o status największej ofiary, to jednak krytyka taka nie uwzględniała sedna tego, co Hilene Flanzbaum nazwała „amerykanizacją Holokaustu”4, czyli wykorzystania Holokaustu we współczesnej Ameryce w celu nadania prześladowaniu Żydów charakteru faktu z historii amerykańskiej. Krytyka współczesnego szerzenia się holokaustów [w dyskursie publicznym] nie uwzględnia również nowego sposobu powoływania się na samą ideę holokaustu – sposobu, który nie ma nic wspólnego z dyskusją na temat liczb, ale który ma ścisły związek z holokaustem właśnie jako ideą.

Holokausty nie są w końcu kwestią statystyk. Nie są bowiem jedynie morderstwami masowymi; morderstwo dokonane nawet na milionach losowo wybranych ludzi nie oznacza jeszcze holokaustu. To próba eksterminowania ludności, nie zaś liczba ofiar eksterminacji, decyduje o szczególnym charakterze holokaustu. Morderstwo masowe staje się holokaustem dlatego, że pewna liczba osób stanowi jedynie poboczny cel holokaustu; jego bardziej zasadniczym celem jest to, co czyni te osoby tymi, kim są – holokaust jest zbrodnią tożsamościową. Dlatego też roszczenie do uzyskania statusu ofiary holokaustu jest roszczeniem do uzyskania nie tylko statusu ofiary, lecz także określonej tożsamości. Celem Hitlera nie była eksterminacja jakiejś dużej liczby osób, lecz eksterminacja ich konkretnej grupy – to znaczy Żydów – i właśnie dlatego w Mausie Żydzi amerykańscy są myszami w Ameryce. Rodzice Arta są myszami w celu zaznaczenia odrębności, którą zyskali za sprawą Holokaustu; dzieci Arta są myszami w celu zaznaczenia faktu, że Żyd amerykański zachowuje, a wręcz dziedziczy tę odrębność – odrębność Żyda europejskiego. Wszyscy pozostali Amerykanie w Mausie są psami, gdyż żaden z nich nie odziedziczył Holokaustu. Fakt, że w dzisiejszej Ameryce to raczej Afroamerykanie niż Żydzi amerykańscy uznawani są za nie-białych i spotykają się ze znacznie częstszymi i bardziej destrukcyjnymi przejawami rasizmu przestaje być istotny w momencie odwołania się do historii (historię, którą „krwawi” ojciec Arta) jako gwarancji tożsamości. Właśnie taki sposób odwoływania się do historii, związany z przekształceniem czarnych i białych w Amerykanów (psy) i rozróżnianiem wyłącznie między Amerykanami a Żydami (myszami), pozwala zrozumieć, inaczej niewytłumaczalny, lęk Żydów przed czarnym antysemityzmem, odgrywający tak znaczącą rolę w dyskursie publicznym późnych lat osiemdziesiątych i wczesnych dziewięćdziesiątych. I oczywiście jedynie inna wersja takiego odwołania się do historii pozwala zrozumieć, inaczej równie niewytłumaczalne, zainteresowanie niektórych Afroamerykanów faktem, że pewni handlarze niewolnikami byli Żydami.

 

1 Malcolm X, The Autobiography of Malcolm X, opowiedziana Alexowi Haley, New York: Grove Press, 1965, s. 399.

2 Jak zwraca się powszechnie uwagę, wielka imigracja latynoska, która miała miejsce w ostatnich latach, może stać się poważnym zagrożeniem dla amerykańskiego systemu rasowego, ponieważ Latynosi jako grupa nie mogą być uznani ani za białych, ani za czarnych. A jednak w takim stopniu, w jakim Latynosów można podzielić na dwie grupy, opozycja binarna czarnych i białych może się zachować.

3 Zob. Art Spiegelman, Maus II. Opowieść ocalałego, przeł. Piotr Bikont, Wydawnictwo Post, Kraków 2001, s. 99. Czarny pies jest autostopowiczem, którego, ku wielkiemu przerażeniu Vladka, zabrała ze sobą żona Arta, Françoise. Scena ta ma na celu skrytykowanie pewnego rodzaju żydowskiego ekscepcjonalizmu, który znajduje swój wyraz, gdy Vladek odpowiada na zarzut Françoise, że mówi o czarnoskórych „tak jak hitlerowcy o Żydach”: „ja myślałem, Françoise, że ty jesteś naprawdę mądrzejsza... przecież szwarcerów do Żydów to się nawet nie da porównać” (Tamże). A jednak ikonografia tej powieści – fakt, że Żydzi są myszami – raczej powiela niż krytykuje taki ekscepcjonalizm.

4 Zob. The Americanization of the Holocaust, red. Hilene Flanzbaum, Baltimore: John Hopkins University Press, 1999.

• • •

Kształt znaczącego – pozostałe fragmenty

• • •

Walter Benn Michaels (ur. 1948) – jeden z najwybitniejszych amerykańskich teoretyków literatury i krytyków społeczno-politycznych. Pracuje na Wydziale Anglistyki Uniwersytetu Illinois w Chicago (znajdującym się w dziesiątce najlepszych wydziałów anglistycznych w USA). Autor czterech książek: The Gold Standard and the Logic of Naturalism, Berkeley 1987; Our America: Nativism, Modernism and Pluralism, Durham 1995; The Shape of the Signifier: 1967 to the End of History, Princeton 2004; The Trouble with Diversity: How We Learned to Love Identity and Ignore Inequality, New York 2006. W 1982 roku ze Stevenem Knappem napisał słynny esej pt. Against Theory. Zajmuje się zagadnieniami interpretacji, kultury i rasy, tożsamości narodowej i jednostkowej, ideologii, pamięci i historii, a przede wszystkim problemem powiększających się nierówności między klasami społecznymi.

• • •

Więcej o książce Kształt znaczącego Waltera Benna Michaelsa w katalogu wydawniczym Korporacji Ha!art

Kształt znaczącego w naszej księgarni internetowej

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information