James Joyce - Finneganow tren [fragment na Walentynki]

To mój pierwszy vieumarc od Walentego. Wygrywa wyraz przymknij oko.

Podnieś glok!

W domu oddechów spoczywa ten wyraz, samo piękno. Ma ściany z rubinów, bramy błyszczące z kości elfanta. Pod niebo ma dach z masy jaspisowej oraz ruchome tyrskie baldasze, całun który wznosi się i ciągle opada. Gronny pęk świateł wisi niżej, cał dom pełny jest oddechów piękna, piękna pomadek, piękna mleka i rabarbaru, piękna pieczonych mięs i magrysy cyperlowej, piękna przyrzeczeń jawnogłośnie wespół głośnych. To tu spoczywa jej wyraz, tu czytający. Jej wysokość jak herab podniebiosi je a jej niskość je poniża. Wibrowertebraca po tegmenie, prosploduje z pomaerii. Okno, płot, dźgij, dłoń, oko, znak, głowa, otwórz drugi augur na jej płaćpłaćpłać. I już masz, stary Semie, a barco na miejscu. A Sunny, mój gąsior, nadciąga na jej brzeg. Właśnie tego chłopca uwielbia. O na śmie. Cofaga na cug! Robić weg, będzie tug!

Z dzyń dyń doniem, podnoszą splecione dłonie, postępują parę kroków i wstecz na saum koniec. Jeden ukłon, drugi ukłon, ręce pod boki, z oddaniem.

Bezstosowność.

Śpiewają razem:

– Wstałam majpolanku, widziałam w lusterku: do kochania mnie tyś jeden, nie ma nawet dwóch. Ugh. Ugh.

Wskazują razem tę szemą stronę nikby tę samą szunę.

– Mam na imię Misza Misza ale mów mi Toffey Tough. Mam na myśli Mettenchough. Mądrze wiesz to ją on, bajubaj, och loftawił na losie. Ogh! Ogh!

Jej szacowność.

Śmieją się razem.

Niby to z miłą helfcią ale czy schały na niego, sośnie tak żebyś prichał. Nie isz isznotnie to krykietka, Sally Lums. Nie jesz aż tyle. Po dwadzieścia dziewięć kwiachenków a ogeng nich een jeden urósł. Avis był tam dla niej i w trelu rzekł. Córa własnej płci, to pewne. A więc żeby uczcić okazję:

– Wolaż twa różne bandy chabać?

On na to simuli że wiążą go wstążki co ma wokół rumpffkorpffa.

– Czarny jaśteś tym co hadzi na szornsztylu?

Na to robi semblant że ciości im piecki.

– Żydy umiesz a sio a sio fru Scheidam?

Na to finguje że bierze parę nostrzyczek i tnie i kąsuje ich panieństwa i spluwa nimi w blade wiadrze.

Mowa spluwa! Spluwiedziana.

A teraz siedzieć cicho, małe rzygi! Zad i ruchy sklejne, figle!

• • •

James Joyce (2 II 1882 – 13 I 1941) – pisarz irlandzki tworzący po angielsku, jeden z największych artystów XX wieku. Będąc wychowankiem jezuickich szkół, ostentacyjnie zerwał z Kościołem i w akcie protestu wobec zaściankowości i bigoterii rodzinnego Dublina w 1904 roku na zawsze wyjechał z Irlandii. Mieszkał kolejno w Rzymie, Puli, Trieście, Zurychu i Paryżu, gdzie powstawały przeniknięte wątkami autobiograficznymi jego najważniejsze dzieła. W tym dobrowolnym wygnaniu towarzyszyła mu Nora Barnacle (formalny ślub zawarli dopiero w 1931 roku), z którą miał dwoje dzieci – Georgia i Lucię. Zmarł w czasie II wojny światowej w Zurychu i tam wraz z żoną został pochowany.

Joyce jest autorem zbiorów wierszy Muzyka kameralna (1907) i Jabłuszka po pensie (1927), wydanego pośmiertnie poematu prozą Giacomo Joyce (1959), dramatu Tułacze (1918), zbioru opowiadań Dublińczycy (1914), powieści o dojrzewaniu Portret artysty w wieku młodzieńczym (1916) oraz dwóch książek, które całkowicie zrewolucjonizowały prozę powieściową: łączącego odkrywczość formalną z niezwykłą śmiałością obyczajową Ulissesa (1922) oraz napisanego wydestylowaną z kilkudziesięciu języków swoistą pra-mową Finnegans Wake (1939).

Niewielu pisarzy wywarło porównywalny wpływ na dwudziestowieczną literaturę (lista dłużników Joyce’a obejmuje takie nazwiska jak T.S. Eliot, Samuel Beckett, Vladimir Nabokov, Julio Cortázar, Hermann Broch, Michel Butor, B.S. Johnson, Georges Perec czy Umberto Eco), a to oddziaływanie rozciąga się również na inne dziedziny sztuki, nauki czy filozofii. Dzieło genialnego Irlandczyka stało się także inspiracją dla polskich twórców liberatury, upatrujących w autorze Ulissesa i Finnegans Wake jednego z wielkich mistrzów Księgi, obok Dantego, Laurence’a Sterne’a, Williama Blake’a czy Stéphane’a Mallarmé.

• • •

Krzysztof Bartnicki – tłumacz, autor wydanej w serii Liberatura powieści Prospekt emisyjny, autor słowników, stypendysta MKiDN w dziedzinie przekładu. Publikował fragmenty Finnegans Wake w „Literaturze na Świecie” i „Przekładańcu”. Dokonane przez niego tłumaczenie Finneganów trenu jest jednym z niewielu całościowych przekładów Joyce'owskiego arcydzieła (po francuskim, włoskim, niemieckim, holenderskim, hiszpańskim, portugalskim, japońskim i koreańskim). Praca nad przekładem zajęła tłumaczowi ponad dziesięć lat.

• • •

Więcej o książce Finneganów tren Jamesa Joyce'a w katalogu wydawniczym Korporacji Ha!art

Finneganów tren w naszej księgarni internetowej

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information