KLEMENS

Nie było to łatwe, ale jednak poszedłem dalej. Uczucie pustki w portfelu nie dawało o sobie zapomnieć. Niby niewinny spacer, ale wiedziałem, że ma on swoje ograniczenia. Mogłem iść, gdzie mi się podobało, ale pod jednym warunkiem. Nie mogę wejść tam, gdzie wymagaliby zapłaty choćby złotówki. Trudne zadanie w centrum Krakowa.

Właściwie nie wiem, dlaczego zabrałem ze sobą portfel. To była ta część miesiąca, kiedy mogłem nim tylko wypychać kieszeń dżinsów.

Kiedyś spróbowałem wyjść bez niczego. Kręciłem się po mieście bez celu, aż w końcu po paru godzinach postanowiłem kupić picie. Coś na pewno wybrałem, odstałem swoje w kolejce do kasy, a gdy tylko usłyszałem głośne “pik” sczytywanego kodu paskowego, zdałem sobie sprawę, że nie mam przy sobie żadnych pieniędzy. Pusty czy pełny, musi być na swoim miejscu. Kasjerka, menedżer czegoś tam, kolejka - świadkowie poniżenia. Nigdy więcej.

Powoli zbliżałem się do miejsca mojego poniżenia.