xi

Idąc dobrze znaną sobie ścieżką, która niechybnie zaraz musiała się przekształcić w polną dróżkę, zaczął się unosić lekko nad ziemią, tak jakby grawitacja osłabła w tym miejscu. Każdy krok wybijał go w górę na pół metra i zanim opadł, mógł korzystać ze zmienionych praw natury i ślizgać się na powietrzu, śmiejąc się i wesoło pohukując.