iii

Na efekty rodzącej się niezależności musiał czekać długo i właściwie przyszły wtedy, gdy już całkiem stracił nadzieję, że coś pozytywnego z jego myślenia wyniknie. Można powiedzieć, że było to pierwsze osiągnięcie tych godzin spędzonych na próbach poskładania tego, co miał w głowie w jakąś sensownie dającą się ułożyć całość, a które polegało na uświadomieniu sobie, że rozwiązania problemu pojawiają się znienacka, nieoczekiwanie, ale nie pojawiają się z nikąd. Potrzebny zatem jest wysiłek, by do czegokolwiek dojść. Zdawał sobie oczywiście sprawę z powszechnego obowiązywania tej prawdy wcześniej, lecz tajemnicą wciąż pozostawała skala, z jaką należało usiłowania w danym zakresie prowadzić. To, co zrozumiał, naprawdę go zdumiało. Zupełnie nie przypuszczał, że aż tak należy się napracować, tak bardzo postarać, by cokolwiek odkryć.