Zanim połączył się, znów zmienił zdanie. Przecież to niepotrzebne, to i tak niczego nie zmieni – myślał – próbowaliśmy już tyle razy i teraz po prostu widać już wyraźnie, że nie może być tak, jak on by chciał i zarazem tak, jak ona chce, z tym że ona po prostu milczy. Jest zbyt dumna – przemknęło mu przez głowę – nie, nie, to też nie tak. Właściwie trudno było by znaleźć jakąś jedną przyczynę, która wyjaśniałaby to, że po raz kolejny unikali spotkania ze sobą. Znajdowali wymówki, które co prawda nie były kłamstwami. Nie, kłamać nie lubił, właściwie nie znosił ordynarnego przeinaczania faktów, ale sam musiał przyznać przed sobą, że coraz częściej w rozmowach omijali to, co właściwie było niewypowiedzianym powodem jej podjęcia. Banalne pytanie,
co będzie z nimi dalej.