Sławek Shuty - Blok, re-edycja 2019

Fabianowie

VI Piętro

W klasie Wojtek to urwis. Porywa worek z towarem z auta Jacka. Chowa worek i odchodzi. Ale Jacek odbiera Wojtkowi towar: ty urwisie! Tak nie wolno!

W klasie Jacek powiada tak: ten Wojtek to wielki urwis.

– wiem, wiem – odpowiada jego lalka Marysia.

– kto obrywa topy na działkach? – pyta Jacek.

– wiem, wiem! To Wojtek.

– Wojtka nie minie kara. Wojtkowi znudziło się oddychanie prostym nosem – mówi Krzyś – wypłacę mu chleby.

– zażyj go – dodaje lalka – jak tabletkę na sranie.

– przekalibruję mu wentyl – dodaje Jacek – lepiej żeby go matka wysrała

Ale Monika broni Wojtka:

– on tylko taki psotnik..

A Jacek na boku o Monice: obciągara.

Jacek i Wojtek biegają po boisku.

– Jacusiu! Łap mnie – nie woła Wojtek. I Wojtek ucieka na koniec boiska ile sił. Nagle upada. Kolano mocno boli. Trzeba będzie do lekarza. Ale dopiero po wszystkim. Pierdolnął jak stary kondon – krzyczy Jacuś i podbiega z kolegami. Robert niesie dużą pałkę. Krzyś paralizator. Marek czarną tonfę. Będzie wyjebany jak koń po westernie. Obetną mu jaja przy samej dupie. Chłopcy lubią sport. Już zaraz Wojtek leży na boisku, a w ustach ma kłaki i krew. Jego prawa noga w goleniu nienaturalnie sterczy. Na dziś dość treningu!

Boisko jest ładne, ale po ulewie na połowie boiska pełno wody i błota. Wody i błota pełno też wokół bloków. Rury z centralnym pękają. Takie są. Gdy pękną, woda zalewa plac zabaw i parking. Za to w zimnie jest wspaniała ślizgawka.