Garnitur ma stary z krepy. Garnitur chyba odkurzony jeszcze ze ślubu, a kiedy to było?, jakoś w pięćdziesiątych, jak miał ze dwadzieścia lat - jak żył to pamiętał ten dzień jak dziś, dużo pamiętał z tamtych czasów, wojna, po wojnie i jeszcze potem. Garnitur ciut jakby za duży, bo wygląda w nim jak lalka w przyszerokich ubrankach, co jest może śmieszne, ale tego nikt głośno nie komentuje bo nie wypada. To już lepiej ugryźć się w język, bo nie wiadomo nigdy, czy ktoś to słyszy i potem nie będzie tyłka stamtąd zatruwał. A bo wiadomo jak z tym życiem po życiu jest? Na razie wiadomo tylko, że leży jak kłoda zimny i jeszcze, że trumna dębowa, bardzo kosztowna.